Śmiertelny wypadek miał miejsce pięć lat temu na drodze pod Olkuszem. W samochód, którym jechało starsze małżeństwo Z., uderzył jadący z naprzeciwka polonez. Sprawca wypadku wyszedł z kolizji bez szwanku. Małżeństwo trafiło do szpitala w Olkuszu. Tam zmarł kierowca auta. Badanie alkomatem wykazało, że prowadzący polonez 33 – letni Rafał P., policjant z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach, miał we krwi 3,5 promila alkoholu. Trafił do aresztu. - Sprawa nie była trudna - mówi Grzegorz Trela z Prokuratury Rejonowej w Zawierciu, która oskarżyła policjanta. - Sprawca wypadku był w stanie głębokiego upojenia alkoholowego i okoliczności świadczą, że tylko to było przyczyną zjechania samochodu na przeciwny pas ruchu. Nikt nie miał wątpliwości, jak zakończy się sprawa przed sądem rejonowym w Olkuszu. Rafał P. nie przyznał się do winy. Twierdził, że nic nie pamięta, a jego żona, po upływie roku od sprawy, złożyła zeznanie, że to ona feralnego dnia prowadziła samochód. Policjant został uniewinniony. Janina Z. pamięta, że w samochodzie, który prowadził Rafał P. nie było nikogo oprócz kierowcy. Prokuratura odwołała się od wyroku. Sprawa zaczęła się od początku, ale prowadzący ją sędzia został przeniesiony. Od wypadku minęło już pięć lat, a sąd nie może ustalić, kto był winny. - Każda rozprawa przypomina, jak mój tata umierał, bo umierał półtorej godziny. Każda rozprawa, to rozdrapywanie ran – mówi córka zabitego. – A oskarżony, kiedy wychodzi z rozprawy, śmieje mi się w oczy. Rzeczniczka, a jednocześnie wiceprezes sądu rejonowego w Olkuszu odmawia jakiegokolwiek komentarza na temat sprawy. - Taki trend przyjęliśmy na dzień dzisiejszy, że nie będziemy udzielać wypowiedzi żadnej stacji telewizyjnej - mówi krótko.