Pan Krzysztof od dwóch lat prowadzi sklep internetowy z zabawkami. Kilka miesięcy temu postanowił zmienić dostawcę usług kurierskich. Szukał tańszej oferty.
- Wpisałem w porównywarkę i oni byli na pierwszym miejscu. Stwierdziłem, że wyślę pierwszą przesyłkę i zobaczę, jak u nich działa system – opowiada Krzysztof Sajak.
Firma, o której mowa jest pośrednikiem w zamawianiu usług kurierskich. Każdy, kto chce skorzystać z jej usług musi przygotować paczkę, zmierzyć ją i zważyć, a na następnie te wymiary wpisać na stronie internetowej. Wtedy dowiadujemy się, która firma kurierska wyśle paczkę najtaniej. W naszym imieniu pakunek wysyła pośrednik. Wystarczy wydrukować dokumenty nadania i paczkę odbiera kurier.
- Pierwsze siedem przesyłek doleciało bez problemu. Ale pewnego dnia na moim koncie pojawiło się 125 zł dopłaty. Bardzo mnie to zdziwiło. Wszystkie przesyłki były takie same, ale ósma okazała się ponadgabarytowa – mówi Sajak.
Firma pośrednicząca w wysyłce paczki pana Krzysztofa uznała, że była ona większa niż podał i stwierdziła, że mężczyzna musi dopłacić 150 złotych.
– Moim zdaniem firma chce wyłudzić pieniądze – uważa Sajak.
Później okazało się, że kolejne sześć paczek też ma rzekomo większe wymiary i tym razem mężczyzna ma dopłacić ponad 600 złotych.
- Zdębiałem. Na pytanie do firmy: o co chodzi? Pani powiedziała, że muszę najpierw pieniądze zapłacić i dopiero wtedy mogę robić reklamację – opowiada Sajak.
Pan Krzysztof zapłacił 125 złotych za pierwszą paczkę i złożył reklamację. Miał nadzieję, że pośrednik przedstawi mu dowód na to, że przesyłka była większa niż zadeklarował i prześle protokół, który to potwierdzi. Jednak, mimo iż od tego czasu minęły ponad trzy miesiące nadal czeka na rozpatrzenie reklamacji.
13 razy więcej
Pani Monika wysłała paczkę za pośrednictwem tej samej firmy. Zapłaciła za nią 147 złotych. Po pewnym czasie okazało się, że musi za nią zapłacić 13 razy więcej.
- Przesyłka była idealnie zważona i zmierzona. Wszystkie boki były równe, nic nie wystawało. Dookoła była owinięta streczem. Nie było żadnych zastrzeżeń – mówi Monika Dziedzic.
Większość przesyłek sklepów internetowych wysyłana jest za pobraniem. Pieniądze trafiają wtedy na konto firmy pośredniczącej w wysyłaniu przesyłek. Niestety jej klientów często spotyka niespodzianka. Dowiadują się, że za kolejną paczkę muszą dopłacić, ponieważ przekroczyła wymiary, a zebranych na koncie pieniędzy nie dostaną, dopóki nie zapłacą za niewymiarową paczkę.
- Mechanizm polega na tym, żeby obciążyć klienta ujemnym saldem. Zablokować mu to, co jest u nich i palić głupa – uważa Sajak.
Nagranie
Z kolei państwo Kałużowie, którzy korzystali z usług tej samej firmy zadeklarowali, że ich paczka ma 60 centymetrów długości, tymczasem u pośrednika przesyłka wydłużyła się do 2,5 metra. Paczka zamiast 14 złotych kosztowała więc ponad 1700 złotych.
- Kurier przyjeżdża do nas małym samochodem, czasami jak mamy większe przesyłki to dzwonimy do kuriera, czy jest w stanie to zabrać – mówi Kinga Kałuża.
Kałużowie mają dowód, jak naprawdę wyglądała ich paczka. To nagranie z monitoringu na którym widać, że paczka nie może mieć więcej niż deklarowane 60 centymetrów.
Pośrednik stwierdził jednak, że film nie jest żadnym dowodem.
- Dzwoniłam do pana, który dostał tę przesyłkę. Jak powiedziałam jakie były stwierdzone wymiary zaczął się ze mnie śmiać. Jesteśmy bezradni. Firma wystawia nam faktury jakie chce, robi, co chce – uważa Kinga Kałuża.
Grupa wsparcia
O tym, że każdy może mieć problemy po nawiązaniu współpracy z pośrednikiem przekonał się pan Daniel, który wysłał tylko jedną paczkę.
- Oni twierdzą, że zarabiają na przesyłce około 50 groszy. Ich konkurencja ma dużo większe stawki. Dlatego z racji, że mają mniejsze marże mogą być bardziej konkurencyjni, ale muszą sobie to czymś wynagradzać. Podejrzewam, że wynagradzają sobie to dodatkowymi opłatami, które są zawyżone.
Pan Daniel jest radcą prawnym, doradza osobom z grupy internetowej założonej przez osoby, które czują się poszkodowane przez pośrednika. Do grupy dołączyło już ponad 400 osób. Poszkodowani już od pewnego czasu zgłaszają się do jednej z kancelarii prawnych. Prawnicy przyznają, że firma pośrednicząca w wysyłaniu paczek łamie prawo nie przedstawiając wiarygodnych dowodów na to, że przesyłki są większe.
- Największym absurdem jest pusty protokół. Nie został wypełniony żadnymi danymi. Z innych protokołów wynika na przykład, że paczka z 6 centymetrów urosła do 60 – mówi Grzegorz Lorens z Kancelarii Prawna Togatus.
Te druki przesłaliśmy firmie kurierskiej, której logo widnieje na rzekomych protokołach weryfikacji. Odpowiedź była natychmiastowa. Firma stwierdziła, że nie są to jej dokumenty i złożyła do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez pośrednika.
Dlaczego takie druki trafiły do klientów? Chcieliśmy dowiedzieć się tego od prezesa firmy pośredniczącej w wysyłaniu przesyłek.
Zaskoczyły nas rozmiary działalności firmy. Zajmuje on kilkusetmetrowe pomieszczenie, zatrudnia około 20 osób.
Kiedy pojawiliśmy się w firmie prezesa nie było, a szefowa windykacji stwierdziła, że nie jest upoważniona do rozmowy z mediami.
Po pewnym czasie prezes firmy zadzwonił do naszego dziennikarza. Mężczyzny nie przekonują żadne dowody przedstawione przez klientów.
- Nie mam ochoty się z panem widzieć. Jesteśmy legalnie działającą firmą, uczciwą, wręcz bym powiedział prokliencką.
Skąd absurdalne opłaty za rzekomo niewymiarowe paczki?
- Te opłaty nie są absurdalne, tylko skądś wynikają. Wynikają z regulaminów, z cenników. Klienci doskonale wiedzą, jakie będą opłaty jeżeli podają nieprawdziwe wymiary.
Mecenas Grzegorz Lorens w takich przypadkach odradza płacenia.
- Tutaj ewidentnie zachodzą przesłanki, żeby uznać działania pośrednika, jako działania niezgodne z prawem. Można by tu mówić o przestępstwie oszustwa, bądź przywłaszczenia.