Grożą i nie płacą
Pod koniec ubiegłego roku Włodzimierz P. wraz ze swoją partnerką wynajęli od państwa Dębskich dwupokojowe mieszkanie na łódzkim osiedlu. Po dwóch miesiącach od wprowadzenia się, przestali płacić za lokal. Właściciele do dziś nie mogą odzyskać należnych pieniędzy a spotkanie z najemcami kończy się dla nich groźbami. Lokatorzy żyją na ich koszt, bo ustawa, chroniąca lokatorów przed tak zwanymi czyścicielami kamienic, nie pozwala właścicielowi zmusić najemcy do opuszczenia mieszkania. Państwo Dębscy złożyli w sądzie wniosek o eksmisję najemców a sprawą zajęła się łódzka policja.
Gazem po oczach
Po emisji reportażu w na antenie Uwagi! poczynania najemców zaczęli śledzić sąsiedzi.
- Zaczęli robić paskudne rzeczy nie tylko w stosunku do nas, ale również do innych lokatorów – mówi Dorota Dębska a sąsiedzi opowiadają, co dzieje się w bloku.
- Mieliśmy spadki napięcia, migało światło. Dziwnym zbiegiem okoliczności, przy każdym takim spadku napięcia, słyszeliśmy hałas na klatce. Widziałem jak w grzebał przy skrzynce. Chciałem przyłapać go na gorącym uczynku i energicznie otworzyłem drzwi. Gaz miał już w ręku i psiknął mi w oczy - relacjonuje Adam Wrona, sąsiad. Postanowiliśmy odnaleźć miejsce, w którym Włodzimierz P. i jego partnerka wcześniej mieszkali. Okazuje się, że i tam nie płacili za wynajem.
- Nawet złotówki nie odstałam. Pan P. potrafi prowokować. To jest cwaniak, który natychmiast udaje zawał serca, bo to jest chory człowiek na serce, po operacjach. Wyprowadzili się 31 października. Była interwencja policji, państwo na drugi dzień się wyprowadzili – opowiada właścicielka mieszkania.
Zmiana zamków
Państwo Dębscy zdecydowali się na desperacki krok. Narażając się na konsekwencje prawne, weszli do mieszkania pod nieobecność najemców.
- Biorę pod uwagę, że ta sprawa może zakończyć się w sądzie, ale nie mam wyjścia. W tej chwili są mi winni prawie 5 tysięcy złotych. Obawiam się, że tego nie odzyskam – wyjaśnia Dorota Dębska. Jak mówi, policja poradziła jej, żeby powiadomić lokatorów o wejściu do mieszkania oraz umówić się z nimi na odbiór rzeczy.
Spakowane rzeczy najemców przygotowano do wydania. Włodzimierz P. i jego partnerka mieli je odebrać następnego dnia wieczorem. Zamiast pary zjawiła się policja, która została powiadomiona o włamaniu i wejściu do mieszkania przez balkon.
Po wyjaśnieniu całej sytuacji policja opuściła mieszkanie państwa Dębskich. Oni zaś natychmiast skontaktowali się z prawnikiem.
- Prawnik nam zasugerował, żeby rzeczy osobiste i codziennego użytku wydać, a rzeczy, które przedstawiają jakąś wartość, możemy zostawić jako zastaw za dług wynikający z niepłacenia nam za mieszkanie – powiedział Waldemar Dębski.
Jednak najemcy do dziś nie pojawili się po swoje rzeczy. Dębscy złożyli w sądzie wniosek o eksmisję i zapłatę zaległych należności. Łódzka policja umorzyła postępowanie z zawiadomienia Włodzimierza P. o naruszenie miru domowego. Prowadzone jest natomiast postępowanie w sprawie ewentualnego oszustwa ze strony najemców mieszkania.