Konflikt pomiędzy wójtem a dyrektorką trwał wiele lat. Dyrektorka musiała regularnie tłumaczyć się ze wszystkich swoich, nawet najbardziej błahych działań. Nie dostawała nagród, mimo że uczniowie zarządzanej przez nią szkoły uzyskiwali bardzo dobre wyniki. Taką nagrodę wójt przyznał natomiast osobie, która jedynie pełniła obowiązki dyrektorki przez osiem miesięcy. W 2010 roku kobieta wygrała konkurs na kierowanie szkołą przez kolejną kadencję. Wójt podpisał z nią umowę tylko na rok, choć według prawa powinien na pięć lat. Kwestionował jej uprawnienia i dostawała ona zaniżone wynagrodzenie. Po roku ogłosił nowy konkurs, mimo że wojewoda i kurator oświaty twierdzili, że kobieta ma kontynuować pracę. Dyrektorki broniła grupa rodziców, radnych, "Solidarność", a nawet Ministerstwo Edukacji. Mimo tego wójt ogłaszał kolejne konkursy, a gdy wygrywała je dyrektorka to je unieważniał.
Zbigniew S. zasypywał dyrektorkę szkoły pismami, na które ta każdorazowo musiała odpowiadać. Niektóre z nich były kuriozalne, np. to, w którym można było przeczytać : "Po raz drugi zwracam uwagę na niedostateczny stan otoczenia szkoły. Sądząc po stanie kwiatostanu, wydaje się, że chwasty nie były usuwane od początku okresu wegetacyjnego." Ponadto chwasty miały być oznaką braku szacunku dla "jego osoby". W lutym 2014 roku kobieta wygrała z wójtem w sądzie 20 tysięcy złotych odszkodowania za naruszenie praw pracowniczych. Sąd pracy zawiadomił jednocześnie prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zbigniewa S.