Powrót do domu
Marek Czerwiński jest nauczycielem historii w krakowskim liceum. Mężczyzna wracał wieczorem do domu w Wieliczce. W autobusie zwrócił uwagę na zachowanie dwóch młodych pasażerów.
- Ci panowie zachowywali się obscenicznie. Używali wulgaryzmów największego kalibru, także określeń rasistowskich. Jeden ściągnął koszulkę i prężył muskuły w samych szortach na środku autobusu. Miałem wrażenie, że jest pobudzony jakimiś środkami odurzającymi – opowiada Czerwiński.
Kiedy po wyjściu z autobusu mężczyźni zaczepiali czarnoskórego obcokrajowca na przystanku, nauczyciel natychmiast zareagował.
- Jeden z nich próbował popryskać mnie gazem. Kiedy instynktownie się odwróciłem, dostałem kilka kopniaków. Chwilę potem poczułem uderzenie butelką w głowę – dodaje pan Marek.
Ranny w głowę nauczyciel próbował schronić się w sklepie. Reakcja osoby tam pracującej całkowicie go zaskoczyła.
- Pani zza lady powiedziała, że kapie krew na podłogę, więc mam wyjść. A tam był człowiek, który groził mi śmiercią. Trudno to nazwać udzieleniem pomocy – żali się Czerwiński. I dodaje: Bałem się wyjść z tego sklepu. Obawiałem się, że ten człowiek może mnie bić do upadłego.
Pochwalili się w internecie
Obydwaj napastnicy uciekli z przystanku. Niedługo później chwalili się tym, co zrobili w internecie. 20-latek w jednym z filmików twierdził, że to nauczyciel miał go sprowokować do napaści.
- Najbardziej przerażające jest to, że oni nie bali się pochwalić tym, co zrobili – mówi Marek Czerwiński.
- Mówimy o zdziczeniu moralnym. Nikt z nas nie ma intencji atakowania na ulicy tych, którzy wyglądają inaczej od nas. Pobicie człowieka to dla nich czyn, którym można się pochwalić w grupie. Dzięki temu rośnie ich rola w hierarchii. Skalę deprawacji podkreślają te nagrania – z odsłoniętą twarzą, z nożem w ręku grożą innej osobie – dodaje prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego dr hab. Małgorzata Michel.
20-latek, chcąc uniknąć kary, uciekł do Warszawy, gdzie się ukrywał. Policja zatrzymała go dwa dni po pobiciu. Przedstawiono mu zarzuty czynnej napaści na nauczyciela, kierowania wobec niego gróźb karalnych oraz publicznego znieważenia obywatela Konga na tle rasowym.
- Sprawcy konsekwentnie nie przyznają się do napaści na tle rasistowskim. Przedstawiają wersję sprzeczną z zebranym dotychczas materiałem dowodowym. Podejrzanemu Filipowi D. grozi kara pozbawienia wolności do lat 10, drugiemu podejrzanemu grozi łącznie do 4,5 roku pozbawienia wolności – mówi prokurator Bartłomiej Legutko.
Student prawa
20-latek, który pobił pana Marka, jest studentem prawa jednej z publicznych uczelni. Sam pochodzi z nauczycielskiej rodziny. Jego ojciec to były pracownik oświaty, a matka pracuje w instytucji kultury. Jego rodzice nie chcieli komentować sprawy.
Pan Marek nie wie nic o Kongijczyku, z którym zrobił sobie zdjęcie zaraz po pobiciu. Próbował nawiązać z nim kontakt przez policję, ale czarnoskóry mężczyzna wciąż obawia się o swoje bezpieczeństwo.
- Jeśli mnie słyszysz, odezwij się do mnie. Chętnie pokażę ci Kraków, porozmawiamy spokojnie o tym, co się stało – apeluje Marek Czerwiński.
20-letni napastnik spędzi najbliższe trzy miesiące w areszcie. Póki co, Filip. D. zgodnie z procedurami musi przejść badania psychiatryczne. Prokuratura zadecyduje o jego dalszym losie.
- Na podstawie oficjalnych statystyk nie da się powiedzieć, do ilu przestępstw na tle nienawiści dochodzi. O aktach dyskryminacji wie tylko sprawca i ofiara. 95 proc. ofiar takich incydentów nie zgłasza przestępstwa – twierdzi dr Anna Tatar, ze stowarzyszenia „Nigdy Więcej”.
- Moi uczniowie to często osoby dwunarodowe. Jeśli uczę ich na co dzień, że żyją w spokojnym kraju, to w takich sytuacjach muszę reagować. Jeśli bym nie zauważał takich spraw, przestałbym wtedy być nauczycielem – kończy Czerwiński.