Reportaż dostępny wyłącznie na uwaga.tvn.pl
Niepełnosprawna i niesamodzielna kobieta oraz jej mąż starali się od kilku lat o zamianę mieszkania komunalnego. Bezskutecznie. Reportaż pokazujący historię małżeństwa wyemitowaliśmy w Uwadze! kilka miesięcy temu.
- Państwu Kaczyńskim sugerujemy uzupełnienie dokumentacji. Musimy ponownie przeprowadzić weryfikację dochodową, o czym poinformowaliśmy. Jeżeli państwo Kaczyńscy doślą do nas te dokumenty, co jest formalnością, to będą mogli zamieszkać w tym lokalu – mówiła w maju Karolina Jakobsche, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Warszawa-Praga Północ.
- Zarząd zajmie się tą sprawą, bo na każdym zarządzie wydawane są skierowania i akceptowane przez zarząd. Zarządy mamy raz w tygodniu, więc myślę, że w ciągu kilku tygodni jesteśmy w stanie zamknąć tę sprawę – deklarowała Karolina Jakobsche.
We wrześniu spotkaliśmy się z Kaczyńskimi po raz kolejny.
- Dzwonię do urzędu i co chwila słyszę, że na dniach to będzie. Teraz słyszę, że potrzebna jest uchwała. Jak poprosiłem o wyjaśnienie, to tak zaczęła wyjaśniać mi to urzędowo, że machnąłem na to ręką i pomyślałem, że znowu trzy miesiące będzie to trwało i minie pół roku od poprzedniej deklaracji. To oznacza, że będę musiał składać kolejne dokumenty, bo tamte tracą ważność. I mija kolejny rok. Chodzę zrezygnowany – mówił pan Dariusz.
W urzędzie zapytaliśmy, dlaczego z deklarowanych kilku tygodni zrobiły się cztery miesiące.
- Nie było zarządów, pani burmistrz była na urlopie, a później była chora, miała zabieg – tłumaczy Karolina Jakobsche.
Jeszcze we wrześniu pan Dariusz dostał z urzędu list zapraszający do podpisania umowy najmu nowego mieszkania.
Mieszkanie położone na drugim piętrze z windą, składa się dużego pokoju z balkonem i sypialni. W lokalu jest łazienka dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Kuchnia to pomieszczenie, które państwo Kaczyńscy będą musieli samodzielnie wyposażyć, czyli zdobyć meble, kuchenkę elektryczną, lodówkę i inne urządzenia, które będą im potrzebne.
- Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem zadowolony, ale to jest sześć lat, to jest nie do pojęcia, ile przeszliśmy biurokracji. Ile musiałem się nachodzić, to tylko ja wiem – kwituje pan Dariusz.