Pomysł realizacji filmu ”Nasz autyzm” zrodził się podczas spotkań w Stowarzyszeniu Dalej Razem stworzonym przez rodziców dzieci autystycznych w Zielonej Górze. W stowarzyszeniu udziela się Helena Kowalska - Krent, która razem z mężem wychowuje trójkę dzieci, wśród nich cierpiącego na autyzm Mieszka. O tym, że tak nazywa się jego choroba dowiedziała się, gdy chłopczyk miał dwa lata. - Odsunęłam dwójkę dzieci i zamknęłam się w pokoju z Mieszkiem – mówi Helena Kowalska – Krent. – Po pięć, sześć godzin dziennie ćwiczyłam z nim. Mąż przynosił nam jedzenie. Ola stała z lalką pod drzwiami i płakała. Mówiła, że też chce być chora, bo wtedy będziemy się nią tak samo zajmować. Mieszko nie mówił, miał napady agresji, pozbawiony instynktu samozachowawczego był w stanie wyskoczyć z okna. Rodzice musieli go pilnować całą dobę. Pani Helena nie jeden raz spotykała się z niezrozumieniem, wręcz wrogością otoczenia – wytykano jej choćby to, że nie wychowała syna, który niegrzecznie zachowuje się w sklepie. Zachowanie autystyków wciąż wywołuje zdziwienie ludzi, którzy niewiele wiedzą na temat tej powszechnej przecież choroby.---ramka 10431|prawo|--- - Upowszechnianie wiedzy o autyzmie jest niesłychanie ważne – mówi Sebastian Cycuła, prezes zarządu Stowarzyszenia Dalej Razem. – Kiedyś robiliśmy sondę uliczną i na pytanie, czym jest autyzm większość odpowiadała, ze to rodzaj niepełnoprawności ruchowej. Film ma pomóc ogółowi inaczej spojrzeć na autyzm, a rodzicom chorych dzieci pokazać, jak mogą poprawić stan zdrowia swoich dzieci. Autorzy filmu opowiadają, jak udaje się im nawiązać lepszą komunikację z dziećmi. - Kiedyś zamykałyśmy się w domu – mówi Olena Krawczenko, reżyserka i autorka scenariusza do filmu ”Nasz autyzm”, matka chorej na autyzm Ireny. – Nie wiedziałam, jak powiedzieć ludziom o moim problemie, oni nie wiedzieli, jak się zachować w mojej obecności. Przełamałam się po roku psychoterapii. Opieka nad chorymi dziećmi jest niesłychanie trudna. Bywa, że po okresie poprawy stanu zdrowia dziecka następuje kolejne pogorszenie. - Mieszko osiągnął pewien etap rozwoju, a potem nastąpił regres – mówi Helena Kowalska – Krent. – Siedział nagi w kuchni, tłukł głową, kręcił się jak bąk, wyrzucał wszystko z szuflad. Nie wiedziałam, co z tym zrobić i pozwalałam mu na to. Mieszko raz w tygodniu chodzi na zajęcia z terapeutą. W domu ćwiczy codziennie. Dzięki temu otworzył się emocjonalnie, a ataki furii pojawiają się coraz rzadziej. Jednak teraz największym problemem dla rodziców stały jego ucieczki. Matka naliczyła ich już kilkanaście, kilka razy musiała prosić policję o pomoc w odszukaniu syna. Ale konsekwentna terapia może pomóc dzieciom autystycznym żyć w normalnym świecie. Uczą się podstawowych czynności i komunikacji z innymi. Pomagają im w tym taniec i zajęcia ruchowe. Terapia jest dostosowywana indywidualnie do każdego dziecka. Skutki takiej terapii zauważyła już Olena Krawczenko. Jeszcze rok temu jej córka miała problemy z rozpoznawaniem przedmiotów, często krzyczała, nie można było nawiązać z nią kontaktu. Pani Olena, opiekując się córką, prawie nie wychodziła z domu. - Jeszcze, gdy kręciliśmy film mówiłam, że marzę o tym, by Irena mówiła do mnie mama – mówi Olena Krawczenko. – Teraz mówi ”ma”. Po raz pierwszy powiedziała tak w dniu premiery filmu. To było tak, jakbym urodziła ją po raz drugi.