Uciekli przed wojną

TVN UWAGA! 3764806
TVN UWAGA! 157140
Zostawili swoich krewnych, domy, przyjaciół i uciekli od wojny. Prawie 200 osób z Donbasu, na zaproszenie Caritasu, przyjechało do Rybak pod Olsztynem. Projektowi patronuje Polski rząd.

W ośrodku caritasu w Rybakach pod Olsztynem zamieszkało prawie dwustu Polaków z ostrzelanego Donbasu. Tu mogą wreszcie poczuć się bezpiecznie. Jak odbierają naszą pomoc? Jak wyobrażają sobie nowe życie w Polsce?

- Ośrodek zapewnia im bezpieczeństwo, spokój, odpoczynek po doświadczeniach wojennych. Chociaż oni codziennie otrzymuję informacje ze swojego kraju, że kolejne domy zostały zbombardowane. Często są to ich domy, albo domy w ich sąsiedztwie, więc nieustannie potwierdza się to, że podjęli słuszną decyzję i o wyjeździe, gdyż ich życiu zagrażało niebezpieczeństwo – mówi ksiądz Piotr Hartkiewicz, dyrektor Ośrodka Charytatywnego Caritas w Rybakach.

Uciekinierzy wojenni to głównie mieszkańcy Doniecka, Ługańska i Marienpolu. Przerażeni niebezpieczeństwem nie wahali się skorzystać z możliwości wyjazdu. Na bieżąco śledzą jednak to, co dzieje się w ich miastach. Martwią się o swoich bliskich i przyjaciół.

- Byłem dyrektorem. Pracowałem jako asystent profesora na Donieckiej Politechnice. Wszystko toczyło się dobrze, ale zaczęła się wojna i teraz już nic nie mamy. Trzeba zaczynać nowe życie – mówi Aleksy Kwiliński, mieszkaniec Doniecka.

Większość przyjezdnych to rodziny z dziećmi. Na Ukrainie zostawili wszystko, co mieli.

-Moja córka czuje się tutaj świetnie, ale mówiła, że tęskni za swoim kotkiem. Do sąsiadki go daliśmy. Oddaliśmy pieniądze, klucze od mieszkania. Śnieżynka, była biała jak śnieg. Ci, którzy zostali, bardzo źle żyją. Wiele ludzi nie ma co jeść. Pracowałam w muzeum w dziale przyrodniczym, jestem biologiem – mówi Oksana, mieszkanka Ługańska.

Dorośli podjęli kurs języka polskiego. Wszyscy chcą zostać w Polsce na stałe, tu pracować. Dzieci podejmą naukę w szkołach. W gminie Stawiguda spędzą pół roku.

- Mieszkanie mam może trzy kilometry od lotniska w Doniecku. Teraz, po prostu jest niemożliwością znaleźć się tam. Było wiele walk w pobliżu domu, wybite szyby, nie ma wody, nie ma światła w domu. Dom był zbombardowany. Ludzie zginęli, zwykli cywile. I szkołę, w której się uczyłam, też ostrzelano, zginęły dzieci. Nie zastanawialiśmy się czy jechać czy nie jechać. Zaczęliśmy uczyć się języka polskiego. Mam dwa ukończone kierunki studiów, dlatego mam nadzieję, że znajdę jakąś pracę. Najważniejsze, że dzieci są bezpiecznie. Jest lekarz, dzieci będą chodzić do szkoły. Tam nie da się mieszkać – tłumaczy Wiktoria Zajęczykowska, mieszkanka Doniecka.

- Dla nas jest to bardzo dziwna sytuacja. Miasto zawsze było spokojne, europejskie, współczesne, piękne. Teraz mamy tam rosyjskich terrorystów. Dla nas nie jest to normalna sytuacja - mówi Swietłana Stella Nestorowa, dziennikarka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości