Przyjęcie weselne
Do wypadku doszło podczas wesela rodziców trzylatki. Dziewczynka bawiła się pod okiem opiekunki na placu zabaw.
- Ceremonia odbyła się pod gołym niebem. Byliśmy z niej bardzo zadowoleni – opowiada Małgorzata Franke.
Nella, chcąc pogłaskać kota wpadła do niezabezpieczonej studzienki drenażowej.
- Moja siostra wbiegła do sali krzycząc: Nella wpadła do studni! To było najgorszych kilka sekund, byłam przekonana, że straciłam córkę – wspomina pani Małgorzata i dodaje: - Byłam przerażona. Nie wiedziałam, gdzie ona jest, czy spadła na samo dno tej studni.
Na pomoc Nelli ruszył jej wujek.
- Nie miałem pojęcia, że ta studnia jest aż tak głęboka. Szczęśliwym trafem pojawili się ludzie, którzy wracali z gór i mieli ze sobą linę. Poprosiłem żeby mnie przewiązali tą liną i spuścili na dół. Chwyciłem ją za rączkę. Nella była przerażona – relacjonuje Michał Majchrzak.
Po upadku Nella spędziła kilka dni w szpitalu. Skończyło się na otarciach naskórka i ogólnych stłuczeniach. Mimo tego dziecko jest pod stałą obserwacją lekarzy. Niezbędna okazała się także pomoc psychologiczna.
- Musieliśmy skorzystać z pomocy psychologa dziecięcego. Nella zaczęła się bać ciemności, zwykła kąpiel w wannie przeradzała się w histerię. Ona pokazywała nam na odpływ wanny mówiąc, że się boi, że wpadnie do środka – mówi matka Nelli.
Postępowanie
Sprawą o wykroczenie, zajęli się policjanci ze Zgorzelca. Prokuratura wszczęła postępowanie dopiero po złożeniu zawiadomienia przez matkę dziewczynki.
- Przesłuchana w sprawie zostałam ja, niania i jeden ze strażaków – mimo, że na miejscu było ich czterech. Urzędnicy bardzo dystansują się od tej sprawy. Może jest to związane ze znaną publicznie osobą w Zgorzelcu, która jest odpowiedzialna za budowę tej studzienki – zastanawia się pani Małgorzata.
W ciągu dwóch miesięcy śledczym nie udało się przesłuchać właścicielki lokalu, ani żadnego jej pracownika. Nie zabezpieczono również dokumentacji technicznej budynku.
Okazało się, ze pasierbica właścicielki lokalu jest prezesem Sądu Rejonowego w Zgorzelcu, a jej brat pełni funkcję powiatowego komendanta policji w sąsiedniej miejscowości, co zdaniem pani Małgorzaty miało wpływ na przebieg śledztwa.
Ostatecznie na jej wniosek poparty interwencją m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Rzecznika Praw Dziecka, postępowanie zostało przeniesione ze Zgorzelca do Prokuratury Rejonowej w Lubaniu.
Chcieliśmy zapytać o przebieg pierwszego postępowania i powody przeniesienia ale, pomimo umówionego wywiadu, szef zgorzeleckiej prokuratury, w ostatniej chwili się z niego wycofał.
Po przeniesieniu postępowania do innej prokuratury śledztwo w końcu ruszyło z miejsca.
- Ten „związek rodzinny” mógł u pokrzywdzonej budzić obawy, dlatego przeniesiono postępowanie – komentuje Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
W trakcie realizacji reportażu postanowiliśmy sami sprawdzić czy studnia, do której wpadła dziewczynka, została wybudowana legalnie. W odpowiedzi z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego czytamy, że „instalacja drenażu wykonana jest w warunkach samowoli budowlane”. Sama właścicielka lokalu również przyznała inspektorom, że nie posiada żadnych pozwoleń. Ale później dodała, że to dziecko przebywało na placu zabaw nielegalnie bo zabraniał mu tego regulamin.
- Tak naprawdę nie wiem, o co panom chodzi? Kogo wy chcecie tutaj naprawdę, i w co wmanipulować? – powiedziała właścicielka lokalu i dodała, że nie będzie więcej rozmawiać.
Prokuratorzy czekają teraz na opinię biegłej z zakresu instalacji sanitarnych. Zostało wszczęte również osobne postępowanie w zakresie niedopełnienia obowiązków przez policję i prokuratora oraz przekroczenia ich uprawnień.