Nadbużański Park Krajobrazowy jest jednym z największych parków w Polsce – i jednym z najczystszych. Ma ponad 740 km kwadratowych, obejmuje m.in. dolinę Bugu i Puszczę Białą. W jego centrum leży wieś Stare Lipki. Stamtąd pochodzi Zdzisław Smolewski - były radny, działacz ekologiczny. To on pod koniec marca przyłapał w lesie ludzi zakopujących tony śmieci. Zawiadomił o tym policję i inspektorów ochrony środowiska.
- Mieszkańcy z Nowych Lipek i Starych Lipek już wcześniej mówili o tym, że są tam nocami zwożone śmieci. Mówią, że władze są w to wplątane i dlatego nie chcą się w ogóle na ten temat wypowiadać. W pewnym sensie społeczeństwie jest zastraszone – mówi Zdzisław Smolewski, mieszkaniec wsi Lipki Stare.
Po tym, jak pod koniec marca pan Zdzisław przyłapał na gorącym uczynku ludzi zakopujących śmieci, sprawa trafiła do lokalnej policji. I utknęła w martwym punkcie.
- Wykonywaliśmy tam czynności, prowadzimy w tej sprawie postępowanie. Na miejscu byli inspektorzy z biura Inspekcji Ochrony Środowiska i teraz czekamy na ich opinię w tym zakresie. A musimy mieć tę opinię, bo w tym wypadku ważna też będzie kwestia kwalifikacji prawnej, czy jest to wykroczenie czy już przestępstwo - tłumaczy Mariusz Okulus z komisariatu policji w Łochowie.
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Mińska mogą skontrolować firmę, którą przyłapano w lesie na wywożeniu śmieci i ukarać ją grzywną. Problem w tym, że inspektorzy nie wiedzą, kogo ścigać.
- Na dzień dzisiejszy nie mamy informacji od policji o tym, kto był sprawcą i czy postępowanie wyjaśniające w tej kwestii jest zakończone. My naprawdę chcieliśmy skontrolować tę firmę, o której wspominają mieszkańcy, ale nie mieliśmy żadnych danych – mówi Aleksandra Dziwulska, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckiem.
Pracownicy firmy R. ze Lipek Starych, przyłapani przez pana Zdzisława na zakopywaniu śmieci w lesie, nadal pracują bez żadnych problemów. Szefa firmy odszukaliśmy w jego sklepie w centrum Stoczka.
- To wszystko kłamstwa – mówi mężczyzna.
Wójt Stoczka zapewnia, że ma pieniądze na posprzątanie śmieci. Gdyby właściciel firmy R. został uznany winnym zakopywania odpadów, będzie musiał zwrócić gminie pieniądze za oczyszczenie lasu. Reszta będzie zależała od tego, czy to, co zrobił w lesie, uznane zostanie za wykroczenie, czy za przestępstwo.