Nieczystości wylewane z jachtu bezpośrednio do jeziora zawierają szkodliwe dla środowiska azot i fosfor. Związki te przyśpieszają rozwój glonów. Biomasa glonowa zarasta jeziora i jest zabójcza dla fauny i flory. - Jeden kilogram fosforu powoduje wytworzenie w wodzie 500 kilogramów biomasy glonowej. Rozłożenie tego wymaga dostępu tlenu. To powoduje kompletne wyczerpanie tlenu z wody – tłumaczy dr hab. Waldemar Siuda, Zakład Biologii Mikroorganizmów Uniwersytetu Warszawskiego. W zdegradowanych jeziorach jest coraz mniej tlenu. Konsekwencją słabego natlenienia wody jest mniejsza populacja ryb. Woda z takich jezior nie nadaje się również do celów spożywczych, a dla wielu mazurskich miejscowości to jedyne źródło wody pitnej. To pogarsza walory krajobrazowe i turystyczne Mazur. Eksperci przebadali jakość wód w 19 mało uczęszczanych jeziorach. W czterech woda nie odpowiada żadnym normom. W ośmiu ma trzecią klasę czystości. W sześciu drugą. Tylko w jednym jeziorze woda ma pierwszą klasę czystości. Żadne z przebadanych jezior nie leży przy popularnym szlaku Mazurskich Wielkich Jezior. Według obowiązującego w naszym kraju prawa wodnego, za zanieczyszczanie wód grozi mandat do 500 zł. - Było kilka takich przypadków, że wzywaliśmy policję, ponieważ ścieki były wylewane za burtę – przyznaje Andrzej Uliński Eko – Marina Giżycko. Nie ma natomiast przepisu, który nakazywałby właścicielom portów i cumowisk posiadanie urządzeń do obioru nieczystości z jachtów. Zatem zanieczyszczający jeziora są bezkarni. - Jeśli chodzi o fekalia, to nie ukaraliśmy żadnej osoby. Ścieki są bezimienne – twierdzi Andrzej Jaźwiński, komisariat policji w Mikołajkach. W tej chwili nikt poza ekologami i miłośnikami Mazur nie zauważa problemu. Również nikt inny nie szuka rozwiązań tego śmierdzącego problemu. Nie trzeba nic wymyślać, wystarczy skopiować pomysły z wysokorozwiniętych krajów europejskich. - Jachty mają plombowane zbiorniki na ścieki. Odplombowuje się je wtedy, kiedy jacht przybywa do miejsca, gdzie może te ścieki zrzucić – mówi Maciej Grójec, Stanica Żeglarska Piaski. Naukowcy ostrzegają, jeśli nic się nie zmieni, za dekadę lub dwie Mazury zamienią się w ściek. Ekolodzy apelują, by jeziora zostały parkiem Narodowym. To nie oznaczałoby ograniczenia ruchu turystycznego a jedynie zmiany, dzięki którym deklaracje zostałyby zastąpione czynami. I ochrona przyrody byłaby rzeczywista.