Świadek koronny czy zwykły bandyta?

TVN UWAGA! 134479
Arkadiusz P. siedem lat temu należał do przestępczej; grupy, która podlegała pod gang pruszkowski. Jak twierdzi, był świadkiem koronnym. Uciekł za granicę, gdy jego koledzy dowiedzieli się, że zdradził. Przez cztery lata pracował na budowach w Anglii. W styczniu, gdy prokuratura wystawiła za nim dwa międzynarodowe listy gończe, zaczął się ukrywać. Arkadiusz P. twierdzi, że prokuratura i CBŚ chcą się na nim zemścić, bo ich wyrolował. Reporterom UWAGI! udało się dotrzeć do gangstera przed policją.

Kilka miesięcy temu program UWAGA! emitował reportaż o świadkach koronnych. Po programie zgłosił się do nas człowiek, który twierdzi, że cztery lata temu został zwerbowany na świadka koronnego. - Byliśmy od „Pershinga”. Zajmowaliśmy się haraczami, narkotykami. Można powiedzieć, że byłem bardziej takim od pobicia kogoś. Zdecydowałem się być świadkiem koronnym, bo pierwszy raz zobaczyłem śmierć. Śmierć kolegi. Przy mnie zmarł. To mnie ruszyło. My nie byliśmy uzbrojeni. Po prostu przyjechały dwa samochodu, wyszło czterech i zaczęli do nas strzelać jak do tarcz. Nikogo policja wtedy nie zatrzymała. Ja się sam zgłosiłem po trzech dniach. Opowiedziałem wszystko pod warunkiem, że zostanę świadkiem koronnym. Po tygodniu zrezygnowałem – mówi Arkadiusz P. Po niespełna miesiącu Arkadiusz P. wyjechał do Anglii. Jak twierdzi, gangsterzy dowiedzieli się, że ich zdradził - Mimo że się wycofałem, oni moje zeznania wykorzystali. Ci ludzie, z którymi się zadawałem, chcą mojej śmierci – dodaje Arkadiusz P. Za Arkadiuszm P. wysłano dwa europejskie listy gończe. Pierwszym za niestawienie się do wiezienia na odbycie dziewięciomiesięcznej kary za składanie fałszywych zeznań. Drugi, bo jest podejrzany o pobicie człowieka w Słupsku. - Zaczął wymachiwać pięściami. Raz otrzymałem cios w plecy chroniąc żonę. Zamknęliśmy się w domu i zadzwoniłem po policję. Kiedy zobaczyłem, że zbliża się patrol policji, zbiegłem na dół do klatki i w przejściu pod blokiem zostałem zaatakowany i skopany – mówi poszkodowany. - Gdy wrócił do domu, trzymał szczękę w rękach. Ja tylko widziałam, że ona mu wisi – wspomina żona ofiary. - Daliśmy sobie po razie. Policja też przy tym była. Nie chcieli mnie aresztować. Rzucił się na ziemię. Tłukł głową w krawężnik – Arkadiusz P. przedstawia swoją wersję wydarzeń. Czy to możliwe, aby Arkadiusz P. był świadkiem koronnym? - Arkadiusz P. nigdy nie był świadkiem koronnym. Nie był nawet kandydatem na świadka koronnego – twierdzi podinsp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. - Jest to osoba, która była już wielokrotnie notowana, wielokrotnie skazywana. Jest tych orzeczeń kilka. Prokuratura okręgowa nie traktowała go jako świadka koronnego. Ucieczka przed polskim wymiarem sprawiedliwości to ucieczka przed tym, aby nie odbyć kary orzeczonej przez sąd za składanie fałszywych zeznań. Miał również świadomość, że może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za spowodowanie obrażeń ciała – dodaje Renata Krzaczek - Śniegocka, zastępca prokuratora rejonowego w Słupsku. Tuż po tym, jak Arkadiusz P. spotkał się w Anglii z reporterami, został zatrzymany przez policję. Mężczyzna niebawem zostanie deportowany do Polski. W chwili, kiedy zwracał się do reporterów UWAGI! z prośbą o pomoc, dziennikarze podejrzewali, że rzeczywiście może to być osoba oszukana przez polski wymiar sprawiedliwości. Teraz wszystko wskazuje na to, że Arkadiusz P. jest zwykłym bandytą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości