Stracił pracę, bo był uczciwy?

TVN UWAGA! 135516
Mariusz Felsmann bardzo angażował się w swoją pracę, za co chwalili go niemal wszyscy: mieszkańcy, współpracownicy, szef w powiatowym samorządzie, a nawet kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli. Negatywnie oceniał jego działalność tylko jeden urzędnik. Problem w tym, że to od niego zależał dalszy los doktora Felsmanna.

Mariusz Felsmann z wykształcenia jest lekarzem - doktorem nauk weterynaryjnych, ale z zamiłowania… inspektorem sanitarnym. W zawodzie tym przepracował w sumie 30 lat. - Ta praca jest związana z pracą Sherlocka Holmesa. Trzeba umieć kontrolować, zaglądać, kojarzyć fakty. Myśmy nie pracowali konwencjonalnie. My pracowaliśmy w soboty, niedziele, czasami nocami. Efekt jest taki, że przez ostatnie trzy lata w powiecie nie było żadnego zatrucia pokarmowego. Wielu ludzi patrzyło na moje działania ze złością, ale kiedy zauważono efekty tych działań, to zdanie się zmieniło. I wiele osób jest teraz zaskoczonych tym, że mnie nie ma - opowiada Mariusz Felsmann. Kłopoty inspektora zaczęły się, gdy w chełmińskim markecie wykrył około 200 kilogramów wędlin niewiadomego pochodzenia oraz inne przeterminowane wyroby wędliniarskie. Zdaniem doktora Felsmanna kiełbasa miała trafić do przygotowywanego na miejscu leczo lub bigosu. - Właściciel sklepu tłumaczył się tym, że on to ma na własny użytek. Wystąpiłem do wojewódzkiego inspektora o nałożenie kary w wysokości 18 tys. zł. A pan inspektor nałożył kilka tysięcy zł, uzasadniając, że kara jest niska, bo nikt nie zachorował – mówi doktor Felsmann. - Nie sztuką jest znaleźć 200 kilogramów. Sztuką jest dobrze przeprowadzić kontrolę, dobrze wypełnić dokumenty i dobrze przygotować decyzję – ripostuje Jerzy Kasprzak, Wojewódzki Inspektor Sanitarno-Epidemiologiczny, woj. kujawsko-pomorskie. Do kolejnego sporu doszło przy sprawie handlarza jajami, który notorycznie nie przestrzegał przepisów sanitarnych. Inspektor wojewódzki, wbrew stanowisku doktora Felsmanna, odmówił nałożenia kary pieniężnej na sprzedawcę. - Uzyskałem informację, że są naciski od „cioci” ze Słupska, która prosi, żeby ten pan mógł dalej prowadzić działalność. Te naciski miały dotyczyć wojewódzkiego inspektora – przypomina sobie Mariusz Felsmann. - Wojewódzki Inspektor Sanitarny działa zgodnie z prawem. I tylko w zakresie przepisów i prawa może się poruszać – odpowiada na zarzuty Jerzy Kasprzak. Utrata stanowiska przez doktora Felsmanna to nie jedyna głośna sprawa w regionie inspektora Kasprzaka. Pod okiem jego podwładnych dochodziło przez lata do fałszowania soli przemysłowej i sprzedaży setek ton towaru na rynek spożywczy. Proceder przerwało dopiero nasze dziennikarskie śledztwo, ale w kujawsko-pomorskim Sanepidzie do dziś nikt nie poniósł konsekwencji urzędniczej kompromitacji. Kolejna afera w kujawsko-pomorskim wybuchła kilka dni temu. Nasi reporterzy odkryli, że zakłady mięsne dodawały do swoich produktów zwroty ze sklepów i hurtowni. Stare kiełbasy i wędliny zamiast do utylizacji, trafiały do nowych towarów. Doktor Felsman twierdzi, że częściową odpowiedzialność za brak wiedzy na temat tych praktyk ponosi Sanepid. - Do tego zakładu te zwroty trafiały ze sklepów, hurtowni. A kto nadzoruje te sklepy i hurtownie? Nie inspekcja weterynaryjna, a inspekcja sanitarna. Każdy z tych podmiotów ma procedurę zwrotów. Takie dokumenty każdy z nich musi mieć – mówi doktor Felsmann. - Inspekcja sanitarna interesuje się czy na terenie sklepu jest przeterminowana żywność, czy nie. Jeśli jest umowa z odbiorcą, to już ta droga dla inspekcji się kończy. Teraz wiemy, że ten nadzór musi być jeszcze bardziej intensywny – przekonuje Jerzy Kasprzak, Wojewódzki Inspektor Sanitarno-Epidemiologiczny. Wojewódzki inspektor z Bydgoszczy jest prawdopodobnie jedyną osobą, która negatywnie oceniła pracę doktora Felsmana. W Chełmnie, gdzie pracował, cieszy się bardzo dobrą opinią także u szefa powiatu, któremu na co dzień podlegał. - Już sam fakt, że wystąpiłem o to, by mu przedłużyć kontrakt mówi sam za siebie. Chcieliśmy aby pracował przez kolejne pięć lat z nami – mówi Wojciech Bińczyk, Starosta Powiatu Chełmińskiego. Wojewódzki Inspektor Sanitarny utrzymuje, że przyczyną braku akceptacji dla decyzji i wniosków inspektora z Chełmna, był wyłącznie brak przestrzegania przezeń wymaganych prawem procedur. Wszystko wskazuje na to, że doktor Felsmann na dobre pożegnał się z kontrolą sklepów i targowisk. Pozostaje pytanie: czy nas - jako państwo - stać było na rezygnację z usług Mariusza Felsmanna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości