Bogusław Sobczuk, znany aktor, konferansjer, dziennikarz, został aresztowany w lipcu 2003 roku po tym, gdy matka jego 6-letniego wówczas syna powiadomiła prokuraturę o możliwości molestowania go przez ojca. Matka chłopca rozstała się z Sobczukiem z powodu jego zdrady. Po dwóch miesiącach Sobczuk wyszedł na wolność. Dostał zakaz kontaktów z synem. Sprawa Sobczuka okazała się trudna. Trwa już pięć lat. Wiele razy odraczane rozprawy, badania oskarżonego, przesłuchania dziecka, opinie zespołów biegłych, z których jedna była korzystna dla Sobczuka, druga wskazywała na możliwość jego winy. W końcu wyrok – jest winny, kara – dwa lata więzienia. Obrona wniosła apelację i przed kilku dniami sąd apelacyjny uchylił wyrok sądu rejonowego, wskazując na liczne błędy w postępowaniu sądu pierwszej instancji. Tak liczne, że proces musi rozpocząć się od początku. - Przeraziła mnie ilość błędów sądu, ale nie daje mi to żadnej satysfakcji – mówi Bogusław Sobczuk. – Może w kolejnym postępowaniu te błędy zostaną wyeliminowane, ale ich skutki nie. To dla mnie pięć lat życia bez syna, dla niego pięć lat bez ojca. Najbardziej gorzka walka, jaką przychodzi mi toczyć. Przyjaciele Sobczuka trzymają jego stronę – mówią, jak Anna Tomaszewska, że dziwi ich jego wytrzymałość: - Daje mu ją nadzieja na kontakt z dzieckiem - mówi. Jan Wołek wskazuje na bardzo wnikliwe badania, jakim poddano Sobczuka podczas śledztwa, które – jak mówi Wołek – nie wskazały na jego winę. A psycholog dr Barbara Gujska, autorka książki ”Molestowanie pamięci”, zwraca uwagę na to, że sądy nazbyt polegają na opiniach biegłych. - Z tego, co wiem o tej sprawie, nie ma tu jednoznacznych dowodów na molestowanie seksualne – mówi Barbara Gujska. – Prokuratorzy i sędziowie często posiłkują się opinią psychologów jako twardym dowodem. A to jest tylko jeden z dowodów. Sąd rejonowy, skazując Sobczuka, uwierzył zeznaniom matki dziecka oraz niekorzystnej dla oskarżonego opinii psychologów. Sędzia zignorowała korzystne dla oskarżonego opinie innych biegłych. Do skazania według sądu wystarczyły zbyt swobodne zachowania chłopca podczas kąpieli z ojcem. 6-letni w 2003 roku Antek opowiadał o świetnych zabawach z ojcem. Mówił, że wspólnie się kąpią, wspólnie śpią i bawią się w gryzienie we wszystko, w ”siusiaki” też. Matka dziecka uznała, że może to być molestowanie, Sobczuk bronił się, mówiąc, że była to tylko zabawa. - Każdy z nas, późnych ojców, jest w osobliwej sytuacji – mówi Jan Wołek. – Linijka jego życia wygląda inaczej niż 25-latka. Poświęcamy dziecku więcej czasu, bo nasze życie szybciej się skończy i chcemy to nadrobić. Wołek dziwi się zarzutom, że kąpiel z dzieckiem można uznać za molestowanie. Anna Tomaszewska przypomina sobie, że Sobczuk był bez pamięci po ojcowsku zauroczony Antkiem, mówił tylko o nim i poświęcał mu każdą wolną chwilę, więcej czasu niż matka. - Nauczyłem się unikać bezpośredniego kontaktu z moim wrogiem – mówi Bogusław Sobczuk. – Moim wrogiem nie jest matka mojego dziecka. Moim wrogiem jest czas. Bogusław Sobczuk musi nadal czekać na wyrok, który zakończy sprawę. Zobacz także:Czy molestował swego syna?