Spełnił swoje groźby i podpalił mieszkanie

TVN UWAGA! 135192
Samotna matka trzech córek kilka lat temu na spacerze z psem poznała mężczyznę. Przypadkowa znajomość zmieniła jej życie w piekło. Zaczęło się od nachodzenia. Później były wyzwiska, awantury, groźby i przemoc. Mimo trzech aktów oskarżenia i częstych wizyt policji, niebezpieczny znajomy spełnił jedną z gróźb i podpalił mieszkanie kobiety.

- Górą szedł jęzor ognia. Błyskawicznie się rozprzestrzeniał, obejmował całe mieszkanie. To był środek nocy, nikt się tego nie spodziewał - mówi Edyta Puderecka-Mrówczyńska. Mieszkanie zostało podpalone o godzinie drugiej w nocy. Dzięki szybkiej akcji strażaków i ogromnemu szczęściu, nikt z domowników nie ucierpiał. Podpalaczem jest znajomy pokrzywdzonej, z którym kobieta od kilku lat miała poważne problemy. Mężczyzna wielokrotnie groził kobiecie i jej dzieciom. Nachodził ją w domu i w pracy, wszczynał awantury. - To były wieczne szarpaniny, wieczne awantury o to, że go zdradza z kimś, kogo sobie wymyślił, że ma być z nim, albo ją zabije a później siebie. Przyszedł raz z tasakiem i chciał rozwalić drzwi. Nigdy nie dopuściłyśmy, żeby wszedł do domu, i może dlatego jeszcze żyjemy - mówi Kinga Puderecka, córka. Podpalacz od lat jest znany policji i prokuratorom. Trzy miesiące temu został tymczasowo aresztowany. - Miał siedzieć do sprawy, ale sąd zadecydował inaczej. Straciłam wiarę w sąd w tym dniu, w którym wyszedł – mówi Kinga Puderecka, córka. Do sądu wpłynęły już trzy akty oskarżenia przeciwko mężczyźnie. W jednej ze spraw o groźby karalne zapadł nieprawomocny wyrok. W grudniu, w związku z ostatnią ze spraw, mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Pokrzywdzone były przekonane, że do rozpoczęcia procesu nie wyjdzie na wolność. Tymczasem po trzech miesiącach został zwolniony z aresztu. Tydzień później podpalił ich mieszkanie. - Mężczyzna wychodzi na wolność. Zaczyna znowu nękać kobietę, podpala jej mieszkanie. Zostaje zatrzymany. Dopiero następnego dnia, zarówno do pokrzywdzonej jak i do policji, trafiają materiały odnośnie dyspozycji sądu, o zmianie środka zapobiegawczego na dozór i zakaz zbliżania się tego mężczyzny do pokrzywdzonej – tłumaczy st. asp. Mariusz Mrozek, Komenda Stołeczna Policji. - To, że wysłano pocztą zwykłą to zawiadomienie, jest karygodnym zaniedbaniem. Ktoś powinien za to ponieść konsekwencje – dodaje prof. Piotr Kruszyński, adwokat, Uniwersytet Warszawski. Pogorzelcy próbują na nowo odbudować dobre kontakty z sąsiadami. Kilkuletnie nachodzenie, a później nękanie i wszczynanie awantur przez byłego znajomego, negatywnie wpłynęło na relacje z niektórymi mieszkańcami bloku. - Sąsiedzi nas znienawidzili za to, że on tu przychodzi, że się awanturuje, krzyczy, niszczy domofon, rozwala wejście na klatkę schodową, że nie mają spokoju. On usiłował pokazać sąsiadom, że jest dobry – wyrywał mamie siatki z zakupami, szantażował i niósł je. Później się awanturował przed drzwiami – opowiada córka. Kobiety dziś nie potrafią powiedzieć, kiedy znajomy zaczął zamieniać się w prześladowcę. - Poznałam go siedem lat temu. Po 1,5 roku zaczął nadużywać alkoholu, być agresywny, zawężać krąg moich znajomych. Zaczął mnie osaczać, bo ja mogłam być z nim, albo z nikim. A z boku wyglądało to inaczej – że się prowadzamy za rączkę, razem chodzimy na zakupy, a to było wymuszone – tłumaczy Edyta Puderecka-Mrówczyńska. Od podpalenia minęły już dwa tygodnie. Rodzina próbuje powrócić do normalnego życia. Tragedia zweryfikowała grono znajomych i przyjaciół Zniszczone przez pożar mieszkanie w ciągu ostatnich dwóch lat było remontowane. Kobiety zaciągnęły kredyty, które nadal spłacają. Czekają na wycenę szkód, opinie rzeczoznawców i decyzje firmy ubezpieczeniowej. W decyzji sędziego, który zwolnił z aresztu oskarżonego o nękanie i groźby karalne, czytamy: „analiza materiału dowodowego pozwala na uzasadnione twierdzenie, iż w przypadku uznania winy oskarżonego, Sąd orzeknie (...) karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania”.

podziel się:

Pozostałe wiadomości