Śmierć w nastoletnim "wojsku"

Trójka kolegów z liceum wojskowego z zimną krwią zabiła 17-letniego Maćka. Pochodzili z dobrych rodzin, brali udział w akcjach charytatywnych, wcześniej razem z ofiarą ćwiczyli sztuki walki. Przez trzy miesiące brali udział w poszukiwaniach zaginionego kolegi.

Maciek wyszedł z domu w Złotoryi 25 stycznia. Był w dobrym humorze, żartował z matką. Wkrótce miały zacząć się ferie - na najbliższe dni planował wyjazd do kolegi, z którym lubił grać na gitarze i śpiewać. - Bardzo lubił robić zdjęcia, artystyczne, głównie przyrody – mówi Dorota Marciniak, matka Maćka. – Miał całą sesję – lato, jesień, zima. Wiosny już nie zdążył zrobić. Maciej był uczniem liceum wojskowego. Ostatni raz widziano go w towarzystwie dwóch kolegów z klasy, z którymi wychodził ze szkoły. Matka długi czas myślała, że jej syn uciekł. W poszukiwaniach brali udział koledzy Maćka. Ciało znaleziono przypadkiem, dopiero trzy miesiące od dnia zaginięcia. Leżało przysypane w rowie, wykopanym na ścieżce. Został zabity przez trzech swoich kolegów. Zbrodnia była precyzyjnie zaplanowana - dół wykopano już dzień wcześniej. Koledzy zwabili Maćka do lasu, tam związali mu ręce i nogi, włożyli na głowę kominiarkę i poderznęli gardło nożem. - Chłopiec wpadł do dołu, tam zadano mu jeszcze kilka ciosów nożem i saperką, potem zakopano dół – mówi Liliana Łukaszewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Mateusz, Michał i Marek chodzili z Maćkiem do tej samej klasy. Przez trzy miesiące brali udział w poszukiwaniach zaginionego. Matka wielokrotnie rozmawiała z zabójcami swojego syna już po jego zaginięciu. Jednego z nich Maciek uważał za przyjaciela. - Najbliższy kolega – przychodził do domu, patrzył mi w oczy – mówi matka Maćka. Jeden z zabójców chciał opuścić szkołę – tłumaczył, że czuje się niepokojony przez kolegów, domagających się od niego relacji z chwil, które po zaginięciu spędził z Maćkiem. Nauczycielka przepraszała go wtedy, że nie jest w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa. Maciek i jego zabójcy należeli do grupy paramilitarnej. Ćwiczyli sztuki walki i techniki służb specjalnych. Jeden z byłych członków takiej grupy, który służy dziś w jednostce specjalnej, mówi, że udział w podobnych ćwiczeniach może być dla młodych ludzi niebezpieczny. - Kiedy trening jednostek specjalnych wykonują 15., 16-latkowie i nie powie się im, do jakich granic mogą się posunąć, to do tragedii jest całkiem niedaleko – mówi obecny żołnierz. Zabójcom Maćka grozi kara 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie. Wciąż nie wiadomo, czy ktoś szkolił zabójców i dlaczego zamordowali kolegę – prokuratura odmawia przedstawienia szczegółów zbrodni oraz jej motywów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości