Posesja pana Waldemara leży w sąsiedztwie zakładu przetwórstwa mięsnego MINWAR koło Mińska Mazowieckiego. Pan Waldemar podejrzewał, że działalność zakładu przyczynia się do degradacji środowiska naturalnego, dlatego powiadomił o tym Powiatowego Inspektora Ochrony Środowiska. Kontrola w zakładzie potwierdziła, że do tego kolektora trafiają ścieki, które nie powinny się tam znaleźć. - Próby wykazały, że jest tam obecność ścieków technologicznych. W związku z tym zostało wszczęte postępowanie w celu zamknięcia instalacji – mówi Aleksandra Dziewulska z Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckim. Zakład produkuje rocznie około trzech i pół miliona litrów ścieków. Kontrola WIOŚ wykazała, że sporej części ścieków firma ta pozbywała się w nielegalny sposób. - W granicach 20% nieujętych ścieków było wprowadzone do środowiska. Bilans taki robiliśmy za poprzedni rok i bieżący rok do lipca - dodaje Aleksandra Dziewulska. Właściciel zakładu mięsnego twierdzi, że nieczystości z jego zakładu odprowadzane są do Oczyszczalni Ścieków w Mińsku Mazowieckim. - Są miesiące, kiedy ścieków dostarczanych do nas od nich jest mniej lub więcej. W styczniu mieliśmy od nich 70 dostaw, a w maju już tylko 14. W czerwcu nie mieliśmy od nich żadnej dostawy. Gdyby duża ilość takich ścieków dostała się do gleby, spowodują zanieczyszczenie środowiska – mówi technolog Katarzyna Kaczorek z Oczyszczalni Ścieków w Mińsku Mazowieckim. Część ścieków z zakładu mięsnego MINWAR trafiała bezpośrednio do gleby, bo od 2004 roku firma miała zgodę Starosty Mińskiego na tak zwane rolnicze wykorzystanie ścieków. Wylewano je na pole we wsi Brzóze koło Mińska Mazowieckiego, co dla mieszkańców było bardzo uciążliwe. - Myślę, że każdemu to przeszkadzało, tylko nie każdy chciał coś o tym mówić – wspomina Paweł, mieszkaniec wsi Brzóze. Starostwo wydało też zgodę na odprowadzanie oczyszczonych ścieków z zakładu do położonego tuż obok kolektora. Według inspekcji ochrony środowiska, znajdowały się tam ścieki, których skład wielokrotnie przekraczał dopuszczalne normy. Nikt jednak nie próbował ustalić, czy mogą one zagrażać lasom i ujęciom wody pitnej na sąsiadujących z zakładem posesjach. - Ścieki, które są systematycznie odprowadzane mogą infiltrować do warstwy wód gruntowych, a wtedy tam substancje, które ze ściegami tam migrują, kumulują się. Wtedy woda gruntowa przestaje spełniać warunki, które są wymagane jako progowe do zaopatrzenia do celów pitnych – opowiada dr Piotr Herbach, główny koordynator mapy hydrogeologicznej Polski. Sanepid wykrył w wodzie na terenie posesji Waldemara Bondara chorobotwórcze bakterie oraz dużą liczbę mikroorganizmów. Choć inspektorzy wiedzieli, że badają wodę w studni sąsiadującej z zakładem mięsnym to, nie ustalili przyczyny zanieczyszczenia wody. Do tej pory nikt nie ustalił też przyczyny obumierania drzew na działce w pobliżu zakładu mięsnego. Mimo trwających od czterech miesięcy kontroli - inspektorzy ochrony środowiska nie pobrali próbek substancji, która zalega w rowie melioracyjnym. O praktykach zakładu mięsnego została powiadomiona prokuratura rejonowa w Mińsku Mazowieckim, ale i ona odmówiła wszczęcia śledztwa. Po naszej interwencji inspektorzy WIOŚ-u pobrali próbki substancji z rowu melioracyjnego. Wyniki badań wykazały zanieczyszczenie olejem mineralnym. Po kontrolach WIOŚ ukarał współwłaściciela zakładu pięciuset złotowym mandatem.