Oboje od lat poruszają się na wózkach. Regularnie jeżdżą do sanatorium, do którego kieruje ich Narodowy Fundusz Zdrowia. Zazwyczaj taki turnus to dobrodziejstwo, które pozwala - choć na jakiś czas – poczuć się lepiej. Niestety. Tegoroczny pobyt okazał się koszmarem: pokój był tak mały, że nie było możliwości poruszać się w nim wózkami. Państwo Szadeccy próbowali interweniować sami. Po tym, jak zagrozili, że opuszczą sanatorium dostali inny większy pokój. Tyle, że również tam poruszanie się sprawiało im problemy ze względu na wysoki próg. Sprawę zgłosili UWADZE!
Po naszej interwencji właściciel szpitala napisał do państwa Szadeckich list. „Proszę przyjąć moje serdeczne przeprosiny. Błędy popełnione przez moich pracowników, nieprofesjonalne podejście i brak umiejętności rozpatrzenia państwa potrzeb, są wynikiem braku wiedzy fachowej, którą wykazały się osoby odpowiedzialne za obszar obsługi pacjenta” – czytamy w liście. - To pierwszy rok, w którym zaczęliśmy przyjmować osoby na wózkach. Nie mamy doświadczenia – tłumaczy sytuację Adam Brzuszkiewicz, właściciel kolejowego szpitala uzdrowiskowego w Ciechocinku. Jego pracownicy zostali poinstruowani tak, by na przyszłość nie dochodziło do podobnych sytuacji. A państwo Szadeccy, w ramach rekompensaty, pojechali na dwutygodniowy turnus do innego domu zdrojowego. Tam otrzymali pokój na tyle duży, że nawet dwie osoby na wózkach, mogły z niego komfortowo korzystać.
Po naszym materiale sprawą zainteresował się również Narodowy Fundusz Zdrowia. – Po emisji reportażu zapadła decyzja o przeprowadzeniu kontroli w ośrodku. Będziemy sprawdzali warunki lokalowe. Czy uzdrowisko, zgodnie z informacjami, jakie nam przekazuje, dysponuje pokojami, które są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych - mówi Barbara Nawrocka, rzeczniczka kujawsko – pomorskiego oddziału NFZ.