Krukowo, województwo zachodniopomorskie. Kilka lat temu państwo Żołnierczukowie wprowadzili się do niewielkiego bloku. Na parterze mieszka tam czteroosobowa rodzina. Dwie dorosłe córki mają orzeczoną niepełnosprawność umysłową. Rodzice nie pracują. - Męża pobili - wspominała w rozmowie z reporterką UWAGI! Sylwia Żołnierczuk, a jej mąż Paweł dodał, że był też drugi atak. - W obecności mojego dziecka w czerwcu zostałem uderzony w twarz. Z pięści.
Obydwoje zaznaczyli, że swoim zachowaniem nie prowokowali sąsiadów. - Pakujemy się i idziemy do domu, nie dyskutujemy z tym facetem - zapewniła pani Sylwia. Żołnierczukowie postanowili nagrywać konflikty z sąsiadami, bo - jak stwierdzili - policja, gdy tylko wzywali ją na miejsce, "zaczynała wierzyć Świrgoniom".
Głośne uderzanie
Odkąd państwo Żołnierczukowie zamontowali na korytarzu monitoring, największym problemem stało się głośne uderzanie w drzwi. Jak twierdzą sąsiedzi, odgłosy dochodzą z mieszkania państwa Świrgoniów. Dowodem na to mają być nagrania.
Państwo Świrgoniowie początkowo nie chcieli rozmawiać z nami przed kamerą. Okazało się, że mają swoją wersję wydarzeń, o której opowiedzieli podczas programu na żywo Tomaszowi Kubatowi.
- Nie wiem, o co chodzi sąsiadowi - mówiła Joanna Świrgoń. - Gdyby sąsiadki przyszły do mnie, usiadły, to by zobaczyły, kto puka w te drzwi - twierdziła. Zapewniła, że jej rodzina została sprowokowana przez sąsiadów, a ona sama prosiła, by córki nie zbliżały się do Pawła Żołnierczuka. Zaprzeczyła też, jakoby jej mąż wyzywał sąsiadkę.
- Jesteśmy całkowicie zdrowi - zapewniła pani Joanna.
Interwencje policji
Policja w ciągu dwóch lat zanotowała pod tym adresem 46 zgłoszeń. Prowadzi 10 postępowań dotyczących nieuzasadnionych wezwań funkcjonariuszy przez państwa Świrgoniów. Sąsiedzi Świrgoniów jednak nie odczuwają żadnych pozytywnych skutków działań policji.
Postanowiliśmy zapytać funkcjonariuszy, dlaczego tak się dzieje. Jako dowód na agresywne zachowania zaprezentowaliśmy jedno z nagrań, na którym widać mężczyznę z bronią, który grozi drugiemu śmiercią. - Ciebie zastrzelę - mówi i zaczyna mierzyć w stronę trzymającego kamerę z wiatrówki.
- W tej sprawie zrobiliśmy bardzo dużo, ale nie jesteśmy w stanie wydawać decyzji, które nie leżą w kompetencji policji - mówi Przemysław Kimon, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Uciążliwa rodzina jest od lat pod opieką miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Od momentu, kiedy zaistniała potrzeba zwiększenia pracy w związku z konfliktem, te wizyty pracownika socjalnego razem z asystentem rodziny są częstsze - zapewniła Gizela Pietrzak-Kłys, dyrektor MOPS w Karlinie. Dodała, że odkąd jej pracownicy zaczęli częściej bywać u Świrgoniów, rodzina jest spokojniejsza.
Dopiero po naszej interwencji MOPS wysłał na miejsce psychologa, by ocenił sytuację. Zdecydowano też o przebadaniu rodziny przez psychiatrę, a policja odebrała panu Świrgoniowi wiatrówkę, którą straszył sąsiadów.
O sprawie konfliktu sąsiedzkiego w Krukowie mówiliśmy w ostatniej Uwadze! po Uwadze: