Nauczyciel WF-u i jednocześnie trener lekkoatletyki miał potajemnie nagrywać ukrytą kamerą przebierające się w szatni dziewczynki.
- Był czwartek. W ten dzień, na dodatkowym WF-ie, pytał się mnie, czy idę na lekkoatletykę i mówił, że mamy obie iść mierzyć stroje. Że mamy tu trzy stroje, że mamy je sobie ubrać nago. I który będzie dobry, to żeby położyć na bok – opowiada jedna z dziewczynek.
- Weszłam, zamknęłam się, dziwnie były ułożone ławki. Zauważyłam, że w kartonowym pudełku była wyryta dziura i w tej dziurze była kamerka – opowiada druga dziewczynka.
- Córka przyjechała do domu. Zapytałam ją, dlaczego płacze. I mówi: „Mamo, wiesz co się stało? Pan … kazał nam rozebrać się do naga i chciał, żebyśmy przebrały się w strój. Bez bielizny. A ja zauważyłam kamerkę” – przywołuje pani Daria. I dodaje: - Pojechaliśmy tam, gdzie to wszystko się działo, powiedziałam mu to, a on na to stwierdził, że mojej córce coś musiało się wydawać.
Nauczyciel WF-u nie został zatrzymany
Rodzice dziewczynek zaufali córkom i zawiadomili policję. Gdy ta przyjechała, kamerki w kartonie w szatni już nie było. Policjanci rozmawiali z Ryszardem D., mężczyzna jednak nie został zatrzymany.
- Jeden z panów policjantów, który rozmawiał z panem Ryszardem, mówił, że on się poci i jest bardzo nerwowy. Policjant stwierdził, że dziewczyny raczej nie kłamią – przywołuje rozmowę pan Piotr, ojciec jednej z poszkodowanych dziewczynek.
Przez długie pięć miesięcy śledztwo toczyło się w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek, a nauczyciel, jak gdyby nigdy nic, nadal uczył w szkole i prowadził treningi.
Ryszard D. ma 57 lat. Wuefistą, wciąż w tej samej szkole w Sanoku, jest grubo ponad 30 lat. W latach 90-tych, jako dwudziestoparoletni nauczyciel, uwiódł niespełna 15-letnią wówczas uczennicę ósmej klasy, czego efektem była ciąża dziewczynki. Nie poniósł żadnych konsekwencji, pozwolono mu zostać w szkole i nadal uczyć WF-u.
Wydaje się jednak, że to, co było możliwe kilkadziesiąt lat temu, nie ma prawa mieć miejsca w pierwszej połowie XXI wieku.
- Powinni go wsadzić do więzienia. Bo to nie pierwszy raz – podkreśla jedna z poszkodowanych.
Reporterka Uwagi! zapytała dziewczynkę, czy mężczyzna w niewłaściwy sposób dotykał dzieci?
- Czasami dziewczynki tak obejmował.
Tu jedna z nastolatek opisuje, w jaki sposób doświadczyła złego dotyku nauczyciela WF-u.
- Opowiedziałam o tym szkolnej psycholog. Powiedziała, że załatwi sprawę. Poszłam z grupką dziewczyn i opowiedziałyśmy całą tę sytuację, bo to nie tylko ze mną było. Mówiłyśmy wszystko. To było w tamtym roku – mówi dziewczynka.
Co w tej sprawie robiła prokuratura?
Nasza dziennikarka skontaktowała się z prokuraturą, by umówić się na wywiad na temat postępów w śledztwie. Od rozpoczęcia dochodzenia minęło pięć miesięcy.
Tymczasem - według naszych nieoficjalnych informacji - podejrzenia dziewczynek, że wuefista Ryszard D. nagrywał je ukrytą kamerą potwierdziły się bardzo szybko. Wiemy także, że w mieszkaniu mężczyzny zabezpieczono zaskakująco dużą liczbę sprzętu nagrywającego - na przykład aż pięć starych kamer VHS - i liczne nośniki.
Z naszej rozmowy telefonicznej z prokuraturą wynikało, że postępowanie toczyło się wciąż w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek, co oznacza, że Ryszard D. wciąż występował w nim jedynie jako świadek. Jednak wkrótce po telefonie do prokuratury, Ryszard D. został zatrzymany.
- Podejrzany został przesłuchany. Częściowo się przyznał i odmówił składania wyjaśnień – mówi Beata Piotrowicz z Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
- Wiemy, że policja i prawdopodobnie prokuratura, szybko miały dostęp do nagrań. Dlaczego przez pięć miesięcy nie zatrzymano tego człowieka? – dopytywała reporterka Uwagi!, Joanna Bukowska.
- Proszę mi wierzyć, że prokuratura prowadziła to w możliwie najszybszy sposób. Zapewne była konieczność zasięgania opinii biegłych. W związku z tym musiało to trwać. W momencie kiedy materiał dowodowy został zebrany, zostały przedstawione zarzuty, doszło do zatrzymania. Został złożony wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania – stwierdza prokurator Piotrowicz.
- Stało się to, kiedy zadzwoniliśmy do prokuratury z informacją, że o tym wszystkim wiemy – zauważa reporterka Uwagi!
- To jest daleko idące uproszczenie – uważa prokurator Piotrowicz.
Sprawie od początku przyglądała się Miranda Korzeniowska z lokalnego portalu Korso Sanockie.
- Z tematem przyszli do mnie rodzice dziewczynek. Znamy się od lat i mieli do mnie zaufanie. Zaczęły też pojawiać się różne rzeczy w komentarzach. Wyszło, że przez lata była o tym mowa i były zgłoszenia – mówi dziennikarka portalu Korso Sanockie.
Co w sprawie nauczyciela zrobiła dyrekcja szkoły?
Dyrektor szkoły, mając już pierwsze sygnały, mógł - i powinien - zawiesić wuefistę. Czy jest możliwe, by o tym nie wiedział? Wicedyrektora o ukrytej kamerze miała informować matka jednej z dziewczynek, wiemy także, że w szkole już kilka miesięcy temu w związku z tą sprawą była policja.
Dyrektor zgodził się na spotkanie z nami, ale na miejscu powiedział, że chce tylko wygłosić oświadczenie.
I odczytał z laptopa, że o całej sprawie dowiedział się z mediów, a zdarzenie miało miejsce na terenie stadionu, a nie szkoły. Zapewnił, że szkoła jest bardzo przyjazna dla uczniów.
Tymczasem rodzice niepokoją się o dzieci.
- Córka przeżywa to, i to bardzo. Zawsze bawiła się z tatą, wygłupiali się. Teraz nawet jak mąż chce ją złapać za rękę, to się odsuwa – mówi pani Anna.
- Moje dziecko przestało chodzić w leginsach. Zaczęło chodzić w luźniejszych spodniach i koszulkach. Zaczyna mi się chować. Na początku nie wiedziałam, że jest to odruch, a to po prostu chowanie się dziecka, żeby nikt nic nie widział. Żeby on nie widział – mówi pani Daria.
Odcinek 7411 i inne reportaże Uwagi! można oglądać na player.pl
Autor: wg
Reporter: Joanna Bukowska