Samowola budowlana pod Tatrami – do rozbiórki boisko. „Szkoda, że zakładnikiem problemu są dzieci”

Boisko w Zakopanem
Samowola budowlana pod Tatrami – do rozbiórki boisko
W Zakopanem rozbierane jest boisko, na którym od 10 lat grały dzieci. To wynik konfliktu - po jednej stronie mieszkańcy, którym przeszkadzał hałas, po drugiej środowisko piłkarskie i rodzice. Sprawę zgłosiliście nam przez #tematdlauwagi.

Dla Kacpra z Poronina boisko na zakopiańskiej Pardałówce było jedynym w okolicy, gdzie mógł trenować piłkę nożną. Teraz obiekt trzeba rozebrać.

- To boisko to dla niego miejsce prawie jak dom – mówi pani Maria, matka chłopca. I dodaje: - To przykre, że wszystko się zwija, nie daje się dzieciom szansy na rozwój.

Jakie boisko miało powstać?

- W 2015 roku zrobiliśmy zgłoszenie na wykonanie boiska sportowego. Chodziło o boisko trawiaste z ogrodzeniem. Po czasie, dodatkowo, zrobiliśmy lampy i założyliśmy trybuny. Tylko to było ponad stan zgłoszenia – zapewnia Dariusz Baboń, inwestor, gospodarz boiska API w Zakopanem.

- W zgłoszeniu nie było słupów oświetleniowych, konstrukcji stalowej ani płyty boiska na sztucznej podbudowie. To zgłoszenie nie odzwierciedlało dokładnie tego, co zostało zrobione – zaznacza Andrzej Skupień, starosta tatrzański.

Sprawą zajął się nadzór budowlany.

- Było postępowanie odnośnie trybun i lamp, więc zdemontowaliśmy je – mówi Dariusz Baboń.

- To nie chodzi o to, że ja potrzebuję boiska, wystarczy zapytać o to mieszkańców, czy chcą, żeby to boisko zostało. Odpowiedź będzie jednoznaczna – tak – zaznacza gospodarz obiektu.

Protesty mieszkańców

Infrastruktura pozwoliła na organizację obozów piłkarskich i rozgrywek międzynarodowych. To zaczęło przeszkadzać okolicznym mieszkańcom. Sąsiedzi z przyległych do boiska domów rozpoczęli protesty, wielokrotnie interweniowano także w Warszawie.

- Boisko jest bardzo uciążliwe. Oświetlenie często świeciło do 22, czy 22:30. W mieszkaniu było jasno jak w dzień. Była muzyka, było nagłośnienie od rana do wieczora. Nie byłam w stanie położyć dziecka spać, bo budziło się z płaczem ze strachu, bo było tak głośno – mówi jedna z mieszkanek okolic boiska.

- Z czasem zaczęły być organizowane turnieje, siedem dni w tygodniu od rana do późnej nocy – zaznacza pani Agata.

- Puchar Świata trwa trzy godziny, a u nas było to 12 godzin – mówi pan Marek.

- Tam były race, petardy. Wiele starszych osób przypłaciło to zdrowiem – podkreśla pani Agata.

- Ten stadion nie ma odbioru technicznego. Podstawowe pytanie, jak to mogło działać z udziałem dzieci? – zwraca uwagę pan Marek. I dodaje: - Ja wiem, że robi się akcent, że to przeciwko dzieciom, boisku, sportowi, ale to nie ma nic z tym wspólnego.

- Nie chodzi o uśmiech dzieci, bo wszyscy dzieci kochamy, chodzi o to, że prawo budowlane na Podhalu się nie przyjęło – podkreśla pan Bartłomiej.

Samowole budowlane w Zakopanem

Niejednokrotnie w naszych reportażach pokazywaliśmy samowole budowlane w Zakopanem, od wielkich pensjonatów, po domki, które miały być poidłami dla koni.

W przypadku boiska sprawa potoczyła się szybko, bo po wyroku sądu zabezpieczono już środki na rozbiórkę i ogłoszono przetarg.

- Nigdy w historii Zakopanego nie zdarzyło się, żeby pan wojewoda w tak szybkim trybie wysłał dość duże pieniądze na to, żeby znaleźć firmę, która wykona rozbiórkę na koszt PINB-u, a później, żeby to ściągnąć z nas. Mamy już zabezpieczone konto w banku, 800 tys. złotych, przez urząd skarbowy – mówi Dariusz Baboń.

O sprawę zapytaliśmy w inspektoracie budowlanym.

- To nie jest moje widzimisię. Jest procedura. Dostaliśmy pieniądze i ja muszę się z tych pieniędzy rozliczyć. My rozstrzygamy zgodność z prawem, nie jesteśmy od negocjacji – tłumaczy inż. Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem.

Decyzja o rozbiórce wywołała falę protestów, od rodziców po środowisko piłkarskie.

- Zostałem tu chyba już 20 razy spisany, bo w czasie treningów przyjeżdżała policja – mówi Mirosław Szymkowiak, trener Football Family Zakopane.

- Zamiast empatii wygrała biurokracja – słyszymy od jednego z mieszkańców.

- Rozbieramy teraz boisko, żeby nie stracić nieruchomości, zgodnie z zaleceniami inspektora. Chcę jednak, by boisko było. Jednym z rozwiązań jest zadaszenie nad całym obiektem – mówi Dariusz Baboń.

By zadaszyć teren, potrzebna jest zmiana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, a to w rękach zakopiańskiego samorządu.

- Od wielu lat rozmawiało się o różnych rozwiązaniach, natomiast to nigdy nie doszło do skutku. Strony są mocno zwaśnione i jest to trudne – mówi Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego. I dodaje: - Jeżeli mieszkańcy porozumieliby się z właścicielem boiska, to rada miasta jest w stanie rozpocząć procedurę zmiany w miejscowym planie zagospodarowania, ale na ten moment nic nie zostało wypracowane.

- Trudno mi odpowiadać za błędy dorosłych. Wierzę, że znajdzie się rozwiązanie, by dzieci dalej mogły grać – mówi burmistrz Zakopanego.

- [Jak nie będzie można zrobić zadaszenia – red.], to zrobimy piękną murawę i dalej będziemy grali w piłkę. Co się zmieni? Według mnie nic, dalej będziemy grać i dalej dla tych państwa będzie głośno – kwituje Dariusz Baboń.

podziel się:

Pozostałe wiadomości