Podczas delegacji urzędników częstochowskiego starostwa do Niemiec starosta i wicestarosta molestowali tłumaczkę. Zdarzenie miało miejsce rok temu. To co działo się na wyjeździe miało być utrzymane w tajemnicy. Kobieta postanowiła jednak nie puszczać tego płazem i walczyć o swoje prawa. Po powrocie z wyjazdu pod pretekstem rozmowy i wyjaśnienia całej sytuacji spotkała się ze swoim podwładnym. Rozmowę nagrała. Zdobyła niezaprzeczalne dowody jego winy - Po prostu rzucił się na mnie, zaczął mnie obmacywać, całować po szyi. Włożył mi rękę pod koszulę. Dostałam konkretną propozycję spędzenia wspólnej nocy - opowiada pani Aneta. - Pani była wywyższona, bo każdy smalił do pani cholewki - tak usprawiedliwiał swoje umizgi do tłumaczki starosta częstochowski i dodaje – Powinna pani być wtedy bardziej wyluzowana. Niech pani nie przesadza i nie robi z tego sprawy na miarę Clintona. Tłumaczka skierowała do prokuratury doniesienie o molestowaniu seksualnym, którego doświadczyła podczas służbowego wyjazdu do Niemiec. Kiedy w kwietniu zeszłego roku sprawa wyszła na jaw - główny bohater afery starosta Ireneusz Skubis zwołał konferencje prasową, na której tłumaczył się ze swojego zachowania. - Nikt nie jest ideałem, być może mój charakter, styl bycia jest odbierany jako zbyt rubaszny, frywolny. Nie sądzę jednak bym przekroczył granice dobrego smaku - wyjaśniał. Rada Częstochowy nie zajęła się sprawą, a starosta nie widział powodów do złożenia dymisji. Dwa tygodnie temu zapadł wyrok w sprawie molestowania urzędniczki. Wydawało się, że wobec tak ewidentnych dowodów, postawienie zarzutów i skazanie obwinionych urzędników jest tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że sprawa zrobiła się głośna w całej Polsce. Jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi taśma i zeznania tłumaczki nie przekonały prokuratury, która umorzyła postępowanie w tej sprawie. Opinię prokuratury podzielił również sąd rejonowy w Częstochowie, który utrzymał w mocy decyzję prokuratury.