Prokuratura Rejonowa Warszawa Wola skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Januszowi M.
Rektor zamkniętej uczelni AlmaMer jest oskarżony o to, że w okresie do stycznia do sierpnia 2017 roku w siedzibie wyższej szkoły, jako administrator danych osobowych, naruszył obowiązek "zabezpieczenia danych, w szczególności przed ich udostępnieniem osobom nieuprawnionym, zabraniem ich przez takie osoby, a także uszkodzeniem oraz zniszczeniem tj. o przestępstwo z art. 52 Ustawy o ochronie danych osobowych". Grozi za to kara grzywny, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do roku.
Sprawę nagłośnili youtuberzy
Reportaż o zamkniętej uczelni AlmaMer wyemitowaliśmy w Uwaga! TVN w sierpniu 2017 roku. Szkoła nie zabezpieczyła należycie archiwów, które ma obowiązek należycie przechowywać przez pięćdziesiąt lat.
Przez blisko dwa tygodnie byli studenci zgłaszali się gdzie tylko się da - pisali maile i prosili, by chroniono ich dane osobowe. Bezskutecznie. Sprawę upublicznili youtuberzy.
- Kiedy byliśmy tutaj w grudniu, zostało jeszcze wszystko, całe wyposażenie: komputery, drukarki, wszelkie dokumenty. Wszystko zostało tak, jak zostało opuszczone. Teraz, jak tam wchodziłem, to już praktycznie nic nie ma - mówił jeden z youtuberów Piotr Niemczewski.
- Nie tylko my tutaj się kręcimy. Tu są wycieczki - mówiła Natalia i przytacza sytuację, kiedy ona sama weszła do budynku i drogę do akt wskazali jej bezdomni, którzy tam koczowali.
Dane 30 tys. osób
- Przez prawie 20 lat funkcjonowania biura GIODO [Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych - red.] i pracy inspektorów takiego przypadku jeszcze nie było, żeby w tak skrajnych warunkach i w taki sposób były traktowane tak ważne dokumenty - mówi Bogusława Pilc z departamentu inspekcji GIODO i zwraca uwagę na brak zabezpieczenia także pieczęci uczelni oraz druków zaświadczeń ukończenia szkoły. - Mając do dyspozycji takie pieczęcie można sobie zagwarantować niezłą przyszłość - ocenia.
Historia uczelni
Uczelnia istniała ponad dwadzieścia lat. W ostatnich wykazach widniało 391 studentów, dwa lata temu była tu normalna rekrutacja. Pod koniec ubiegłego roku do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaczęły napływać niepokojące sygnały od studentów i pracowników, którzy nie otrzymywali wynagrodzeń.
- Minister zainteresował sprawą prokuraturę i GIODO. Prokuratura wszczęła postępowanie - mówi Katarzyna Zawada z MNiSW. Jak twierdzi, próby wyjaśnienia sprawy z rektorem uczelni kończyły się niepowodzeniem, bo był dla ministerstwa niedostępny. - Rektor nie odpisywał na liczne pisma, które ministerstwo wysyłało, nie składał wyjaśnień - wspomina.
Rektor obiecywał nam spotkanie przed kamerą. Gdy jednak do niego doszło, mężczyzna prosił o nienagrywanie dźwięku. Spokojnie odpowiedział na pytania, tłumaczył, że zlikwidował szkołę, a złodzieje rozkradli majątek. Zapewniał, że w archiwum jest porządek, i przenosi akta.