Radca ma wszystko w nosie

Skandaliczne lekceważenie obowiązków przez radcę prawnego sprawiło, że jego klienci stoją przed groźbą licytacji majątku. Izba radców prawnych z dziwną opieszałością reagowała na sygnały o zaniedbaniach swojego kolegi.

Dwóch śląskich przedsiębiorców, Zbigniew Gębala i Aleksy Kocot, prowadziło hurtownię piwa. Kiedy popadli w konflikt z jednym ze swoich kontrahentów, wynajęli radcę prawnego Wojciecha S. Powierzyli mu prowadzenie prostej sprawy dotyczącej niejasności przy rozliczaniu faktur. Jednak po kilku miesiącach zapadł bardzo niekorzystny wyrok. - Wojciech S. zapewniał nas, że nie było nie tylko wyroku, ale w ogóle rozprawy – mówi Zbigniew Gębala. Okazało się, że wynajęty przez nich radca nie przychodził na rozprawy, nie powiadamiał swoich klientów o terminach rozpraw, a w końcu nie zainteresował się ani wyrokiem, ani możliwością apelacji. O przegranej sprawie poszkodowani dowiedzieli się, gdy przyszedł do nich komornik i zażądał 140 tysięcy złotych. Radca na początku procesu złożył pełnomocnictwo, ale nie podał swojego adresu. Sąd sam musiał go ustalić, aby móc wysyłać radcy zawiadomienia o rozprawach. Pomimo tego Wojciech S. nie pojawiał się w sądzie. - Nie przypominam sobie podobnego przypadku – mówi o postępowaniu Wojciecha S. Krzysztof Zawała, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach. Obaj przedsiębiorcy nagrywali rozmowy ze swoim pełnomocnikiem. W jednej z nich Wojciech S. zapewniał ich, że w sądzie nie ma jego podpisów na powiadomieniach o kolejnych rozprawach. Jednak, jak sprawdziliśmy, podpisy są i nie wyglądają na sfałszowane. Oburzeni przedsiębiorcy już blisko dwa lata temu napisali skargę na skandaliczne zaniedbanie obowiązków przed Wojciecha S. Niewiele to dało. - Cały czas toczyły się postępowania, nie wiem jakie, w których te akta były dowodem – tłumaczy Wojciech Kubisa, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Katowicach. – Sąd nie mógł i w dalszym ciągu nie może ich wydać. Jednak zamiast wysyłać prośby o akta, rzecznik rady mógł obejrzeć akta przy okazji swoich licznych wizyt w pobliskim sądzie. Nie zrobił tego. Tymczasem błędy Wojciecha S. naprawia teraz innych prawnik. Działania swego poprzednika ocenia jednoznacznie. - To rażące zaniedbanie obowiązków – mówi mecenas Ryszard Więckowski W wyniku nieudolności prawnika Zbigniewowi Gębali grozi teraz licytacja domu. Kilkakrotnie próbowaliśmy namówić Wojciecha S., by wyjaśnił swoje postępowanie. Bez skutku. Kiedy ostatnim razem odwiedziliśmy jego willę, w której prowadzi kancelarię, nie otworzył nam drzwi. Będziemy dalej przyglądać się tej sprawie. Wierzymy, że okręgowa izba radców zakończy wreszcie swoje postępowanie, a nierzetelnego prawnika spotka zasłużona kara. Grozi mu do 5 lat utraty prawa wykonywania zawodu. Przeczytaj także:Pijany radca prawnyPijany radca ukarany

podziel się:

Pozostałe wiadomości