Prof. Krzysztof Bielecki - lekarz z powołania

TVN UWAGA! 3766328
TVN UWAGA! 157135
Wiedza, praktyka i empatia powinny charakteryzować lekarza idealnego - tak uważa prof. Krzysztof Bielecki – chirurg z 50-letnim stażem pracy. Chociaż od siedmiu lat jest na emeryturze, nadal operuje i podnosi kwalifikacje...

Profesor Krzysztof Bielecki, na co dzień operuje i przyjmuje pacjentów w Warszawskim szpitalu przy ul. Solec. Tu również 50 lat temu zaczęła się jego praktyka lekarska. Jako chirurg specjalizował się w chorobach przewodu pokarmowego i przez wiele lat był ordynatorem jeszcze dwóch innych warszawskich klinik.

- Ja bez szpitala nie mogę żyć. Są koledzy, którzy stają się "stypendystami" ZUS-u i mówią, że wreszcie będą mogli żyć. A ja nie mogę żyć bez szpitala. Nieraz nie mam chorego, którego powinienem doglądać, ale tak siłą rozpędu przychodzę. Ja w szpitalu jestem przed siódmą rano. Nikt mi nie przeszkadza, mogę porozmawiać z chorym. Człowiek, którego operuję, nie ma siły, ja muszę go zobaczyć co się z nim dzieje - mówi prof. Krzysztof Bielecki.

Przez cztery lata profesor był również konsultantem krajowym do spraw chirurgii ogólnej. Mimo ogromnego doświadczenia lekarzowi nie udało się uniknąć błędów.- Jest tzw. omylność konieczna. Każdy z nas się myli. Chodzi o pozostawioną w ciele chustę chirurgiczną. To była sprawa karna i sprawa trafiła do prokuratora i chodziło o ciężkie odszkodowanie. Formalnie mi się to należało. Tylko że forma w jakiej się to odbywało sprawiła, że trochę mi się zrobiło przykro. Ale uznaję, że pacjent ma prawo tak czy inaczej się zachowywać, nawet ranić moją godność osobistą. Ja nie mogę mieć o to pretensji. Wiadomo, taka jest misja lekarza - wyjaśnia prof. Krzysztof Bielecki.Chirurg od 14 lat mieszka we własnym domu na warszawskiej Białołęce. Trzecią żonę – pielęgniarkę, poznał w szpitalu. Są małżeństwem od 35 lat i rodzicami dwóch synów. Lekarz ma również syna z pierwszego małżeństwa.- Nie przeszkadza mi, że mąż tak dużo czasu spędza w pracy. Nie jestem zazdrosna, dlatego że wiem, że to go buduje i daje dużo dobrych emocji. Nie mogę mu tego zabronić, bo zabrałabym mu połowę życia - mówi Ewa Bielecka.Żaden z trzech synów profesora nie został lekarzem. Jeden z nich jest inżynierem i pracuje w Szwajcarii.

- Ja nie zostałem lekarzem, bo osobiście boję się krwi. Ale myślę, że ja i mój brat kierowaliśmy się takimi przesłankami, że nie chcielibyśmy pójść na gotowe, bo pewnie dużo osób mogłoby myśleć, że to wszystko jest odziedziczone po ojcu. A tak, każdy z nas kieruje własne ścieżki - tłumaczy Maciej Bielecki.

Pasją profesora są chóralne śpiewy. Poza tym lekarz raz w roku odbywa spływ kajakowy Czarną Hańczą. Te dwie pasje pozwalają Krzysztofowi Bieleckiemu na odstresowanie i nabranie sił do pracy. To najwyraźniej skuteczna recepta, bo 77-letni chirurg wciąż służy pacjentom.

podziel się:

Pozostałe wiadomości