Niemal rok temu na przejściu dla pieszych nastolatkę potrącił rozpędzony autobus. Dziewczyna z poważnymi obrażeniami głowy trafiła do szpitala. Dochodzenie prokuratury i policji w sprawie wypadku trwało osiem miesięcy. Biegły powołany przez śledczych uznał, że kierowca autobusu jechał zgodnie z przepisami. Jego zdaniem do wypadku doprowadziła Dominika, bo wtargnęła na przejście dla pieszych. Prokuratura Rejonowa w Dębicy umorzyła śledztwo. Na tą decyzję zażalenie złożyła rodzina poważnie okaleczonej dziewczynki.
- Sąd uznał zażalenie za zasadne. Postanowienie Prokuratury Rejonowej w Dębicy o umorzeniu dochodzenia zostało uchylone, a sprawa została przekazana do dalszego prowadzenia przez dębicką prokuraturę - mówi dziennikarce Uwagi! sędzia Artur Mielecki, Wiceprezes Sądu Rejonowego w Dębicy. Według sądu, opinia biegłego jest niejasna, a okoliczności wypadku wymagają raz jeszcze dogłębnego zbadania.
Pięćdziesiąt procent szans, że przeżyje.
Dominika po wypadku była nieprzytomna. Miała uraz czaszkowo-mózgowy, doznała złamania podstawy czaszki, obrażeń wielonarządowych, i stłuczenia płuc. Jej stan był bardzo ciężki. Lekarze dawali jej pięćdziesiąt procent szans, że przeżyje. Wybudziła się szóstego dnia. Do dzisiaj ma kłopoty ze zdrowiem. Nie słyszy na jedno ucho, ma problemy z równowagą. Rehabilituje się.
Niesprawne hamulce
Autobus, który potrącił Dominikę, należy do lokalnego przedsiębiorcy. Jego stan techniczny sprawdzany jest w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów, której właścicielem jest ten sam przedsiębiorca. Kontrola pojazdu, który uderzył w dziewczynę, miała miejsce trzy tygodnie przed wypadkiem. Został dopuszczony do ruchu. Ekspert powołany przez prokuraturę stwierdził jednak, w dniu wypadku autobus miał niesprawne hamulce. Według biegłego awaria ta nie miała wpływu na przebieg wypadku.
Reportaż o tej sprawie: