W Gorzowie Wielkopolskim, sąd zwrócił prawo jazdy KAT C+E uprawniające do kierowania ciężarówką z przyczepą notorycznemu pijakowi. Sąd zatrzymał mu tylko uprawnienia do jazdy samochodem osobowym i skazał na pół roku w zawieszeniu na 2 lata. I to, mimo iż ten już kilka razy zatrzymywany był po pijanemu kierując Tirem. - Podczas rutynowej kontroli, funkcjonariusze z Komendy Powiatowej w Grodzisku zatrzymali kierowcę samochodu ciężarowego, tak zwanego Tira. W trakcie kontroli stwierdzono, że jest on pod wpływem alkoholu, ok. 1,9 promila alkoholu we krwi. Był to kierowca samochodu ciężarowego, to jest masa ok. 40 ton, która porusza się po drogach prowadzona przez pijanego kierowcę. Ustawa traktuje to jako bardzo ciężkie przestępstwo – powiedział mł. insp. Roman Biniek Policji w Gorzowie Wielkopolskim. - Osoba ta pięciokrotnie łamała przepisy ruchu drogowego – wyjaśnia Stanisław Bartkowiak, dyrektor Wydziału Komunikacji W Poznaniu. Można było się więc spodziewać, że kara dla notorycznego pijaka siadającego za kierownicą ciężarówki będzie wyjątkowo surowa. Okazało się jednak, że poprzednie wyroki uległy już zatarciu, więc teraz sąd zwrócił mu prawo jazdy kat. C i E uprawniające do kierowania ciężarówką z przyczepą. - Przychyliłem się do wniosku prokuratora. Ten pan pracuje jako kierowca. Gdyby go pozbawić możliwości kierowania ciężarówkami, to on by został ukarany, ale z nim zostałaby ukarana jego rodzina – uważa sędzia, który wydał tak kontrowersyjny wyrok. - To są bzdury. Oni zawsze tak mówią. To co, taksówkarzowi nigdy się nie weźmie prawa jazdy, bo on musi zarobkować? Pijany taksówkarz? – dziwi się takiemu rozwiązaniu Stanisław Bartkowiak, dyrektor Wydziału Komunikacji w Poznaniu. - Jeżeli kilka razy był już przyłapany i za każdym razem miał sposobność jeździć samochodem, to znowu do niego wsiądzie. Skoro mu się tyle razy udawało, sąd pozwolił mu jeździć, to dlaczego miałoby mu się nie udać po raz szósty, siódmy i ósmy? Miłosierdzie powinno być rozsądne. Jeżeli ten pan będzie jechał pijany i doprowadzi do wypadku, to jak wtedy z tym miłosierdziem? Będziemy jemu współczuć, czy tamtym ofiarom wypadku drogowego? – podsumowuje Anna Małdzińska, wiceprezes Stowarzyszenia Psychologów Transportu.