Ponad rok temu sąd pierwszej instancji uznał go za winnego zabójstwa i skazał na 25 lat więzienia. W kwietniu Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Uznał, że doszło do wielu uchybień zarówno merytorycznych, jak i procesowych. Między innymi niedokładnie zbadano zobowiązania finansowe oskarżonego względem ofiary, a to miało być głównym powodem zbrodni. Stąd decyzja o ponownym procesie - powiedział Uwadze! sędzia Robert Kirejew.
Jerzy G. był prezydentem Zabrza z ramienia SLD w latach 2002-2006. W listopadzie 2009 roku został aresztowany, a następnie oskarżony o zabójstwo swojego znajomego, Lecha F. W czerwcu zeszłego roku został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Taki sam wyrok usłyszeli trzej mężczyźni, którym G. miał zlecić zabójstwo. W uzasadnieniu sąd podkreślił, że choć nie ma bezpośrednich świadków zbrodni, to wiele wyjaśniają opinie biegłych. Według śledczych, Jerzy G. pożyczył od Lecha F. 246 tysięcy zł. Powstał dług, z odsetkami, wynoszący około 800 tysięcy zł, którego Jerzy G. nie potrafił spłacić. Były prezydent Zabrza nie przyznał się do winy. Twierdził, że znajomy sfałszował na wekslu kwotę pożyczki, która w rzeczywistości była ponad 10 razy niższa. Podkreślał też, że w dniu zabójstwa był w innym miejscu. Innego zdania była prokuratura, która ustaliła, że telefon byłego prezydenta logował się w rejonie, w którym zabito Lecha F. Zdaniem śledczych były prezydent wynajął mężczyzn, którzy mieli ofiarę obserwować a potem wywieźć do lasu i zamordować. Gdy ten plan się nie powiódł, G. sam zawiózł Lecha F. do lasu pod pozorem pomocy przy zbieraniu materiałów do pracy doktorskiej. Tam mężczyznę zabito. Z opinii biegłych wynika, że Lech F. przed śmiercią był skrępowany i bity. Uzasadniając wyrok sąd pierwszej instancji podkreślił, że zabójstwo było bezwzględne i bardzo brutalne.