Bracia Mateusz i Bartek chorują na dystrofię mięśni typu D. To nieuleczalna choroba genetyczna. Polega na stopniowym zaniku mięśni, prowadzi do inwalidztwa i wczesnej śmierci. Dzieci w walce z chorobą wspiera ojciec i babcia, bo dwa lata temu matka chłopców zmarła na nowotwór. Mateusz porusza się już tylko na wózku inwalidzkim, Bartek dzięki operacji ortopedycznej, którą przeszedł zimą, ma szanse chodzić jeszcze przez kilka lat, ale musi codziennie ćwiczyć. ---ramka 23696|prawo|--- - Próbuję jakoś oddalić te problemy, jednak to wszystko wraca. To jest choroba, która na dzień dzisiejszy jest nieuleczalna. Żyje się z dnia na dzień nie wybiega człowiek w przyszłość, żeby myśleć, że będą żyć rok, dwa, pięć czy dziesięć lat. Nie da się wymyślić jak to będzie - opowiada Marek Feruś, ojciec chłopców. Gdy poznaliśmy Mateusza i Bartkarodzina była w trudnej sytuacji finansowej. Wszyscy utrzymują się jedynie z pensji pana Marka, niewiele ponad dwa tysiące złotych. Brakowało pieniędzy na codzienną rehabilitację i sprawny wózek dla Mateusza. Choć pan Marek robił co mógł, by go naprawiać chłopiec większość czasu musiał spędzać w domu. Teraz wszystko się zmieniło. Mateusz w zależności od potrzeb ma nawet dwa wózki, a schodołaz i samochód do transportu ułatwiają rodzinie normalne życie. Dzięki finansowej pomocy życzliwych ludzi bracia nie tylko codziennie ćwiczą, co powstrzymuje rozwój choroby, ale mają także zajęcia, o których wcześniej mogli tylko marzyć. Jednym z największych marzeń Mateusza i Bartka był wyjazd nad morze. Rodziny nigdy nie było stać na to, by chłopcy wyjechali na jakiekolwiek wakacje, zwłaszcza tak daleko. Kilkanaście osób sfinansowało im podróż na drugi koniec Polski. - Patrząc na chłopaków patrzymy do przodu i nie martwimy się póki co o ich przyszłość. Chcemy zrobić dla nich jak najwięcej żeby to życie przeżyli w jak najlepszy sposób dla nich – mówi Piotr Pastyrzak, fizjoterapeuta Mateusza i Bartłomieja.