Polskie rodziny zastępcze

TVN UWAGA! 3633010
TVN UWAGA! 131485
Kilkanaście lat temu kampanią społeczną „Szukam domu" rozpoczęto w Polsce budować rodziny zastępcze. Setki dzieci z domów dziecka znalazło dzięki temu ciepło rodzinne jednak dla niektórych pobyt w rodzinie zastępczej oznaczał koszmar. Dlaczego tak się działo?

- Uważa się, że w domach dziecka są wyłącznie dzieci alkoholików, kryminalistów czy zboczeńców. A w rzeczywistości to są bardzo różne przypadki: różne nieporadności, choroby, wieloletnie bezrobocie, mówi Tomasz Polkowski z Towarzystwa Nasz Dom. Marian spędził prawie rok w jednym z domów dziecka na południu Polski. Trafił do sierocińca z trzema braćmi - jak większość tych dzieci - z powodu zaniedbań ze strony rodziców. - Ten rok w domu dziecka był najgorszym w moim życiu. Byłem bity, czułem się jak wyrzutek, wspomina Marian. Jego życie odmieniło się, gdy najmłodszym z braci zainteresowało się małżeństwo, które chciało być dla chłopca rodziną zastępczą. - Miał być jedynak, później okazało się, że wraz z nim jest tam dwóch braci. Wtedy burza mózgów, trudne, nocne rozmowy , bo byliśmy przygotowani na jedno dziecko. W końcu decyzja- adoptujemy trzech braci, wspomina pan Michał Puchalik, ojciec zastępczy. Państwo Puchalikowie są rodziną zastępczą dla siedmiorga dzieci z domów dziecka. Mają też biologicznego syna. Przebudowali swoje stumetrowe mieszkanie tak, aby każde dziecko miał własny pokój. Niestety nie wszystkie dzieci mają tyle szczęścia, co Marian i jego bracia. Roksana w wieku trzech lat została odebrana rodzicom biologicznym. Rok później trafiła do rodziny zastępczej Elżbiety i Romana S. Po kilku miesiącach wyszło na jaw, że dzieci przeżywały tam koszmar. Sędzia rodzinny nie miał oporów, by powierzyć opiekę nad Roksaną i jej braćmi rodzinie, która nie przeszła pełnego przeszkolenia. Co więcej - nie sprawdził dostatecznie przeszłości rodziców zastępczych. - Trzeba było się zwrócić o opinię do Rodzinnego Ośrodka Diagnostycznego, który przebadałby tą rodzinę zastępczą, ale tego sąd nie zrobił, mówi Andrzej Matkiewicz z Sądu Rejonowego w Koszalinie. Roksana z braćmi po raz kolejny trafiła do domu dziecka, a jej oprawcy do więzienia. Dziś ośmioletnia dziewczynka i jej bracia nie chcą iść do żadnej rodziny zastępczej. Pani Kamilla kilka lat temu poznała w szpitalu matkę zastępczą dwóch chłopców. Gdy kobieta zmarła, pani Kamila zaopiekowała się nimi i została ich matką zastępczą, mimo że nie przeszła odpowiedniego szkolenia. Mimo wsparcia ze strony psychologów Stowarzyszenia Nasz Dom, pani Kamila nie potrafiła sobie poradzić z chłopcami. Gdy problemy narastały umówiła się na spotkanie z tak zwanym koordynatorem rodzinnej pieczy zastępczej. Pani Kamila nie podołała zadaniu, jakim było rodzicielstwo zastępcze. Po naszej ostatniej rozmowie sąd był zmuszony odebrać jej chłopców i umieścił ich w domu dziecka. - Ja już nie miałam siły, poddałam się. Od półtora roku jestem okradana regularnie. Nie wiem, czy to jest porażka, po prostu mi się nie udało, mówi Kamila Sawicka. Inną wpadką sądownictwa rodzinnego jest historia dramatu Władzi Kwiatkowskiej, która w wieku czterech lat stała się twarzą kampanii społecznej „Szukam domu”. Dziewczynka z domu dziecka trafiła do rodziny zastępczej, ale szczęście nie trwało długo. - Żona nie wytrzymała. Była na leczeniu, po powrocie napisała pismo do sądu z rezygnacją z bycia rodziną zastępczą, wspomina Adam Kurdasiński. Po rozwodzie rodziców zastępczych dzieci spędziły w sierocińcu dwa lata. Być może nie przeżywałyby kolejny raz takiego dramatu, gdyby w porę zauważono, że żona pana Adama nie podoła wyzwaniu, jakim jest rodzicielstwo zastępcze. By nie dochodziło do takich sytuacji - kandydaci na rodziców zastępczych przechodzą kilkutygodniowe szkolenia - między innymi w oparciu o popularny w wielu europejskich krajach program PRIDE. Podczas kolejnego pobytu w domu dziecka, w życiu Władzi Kwiatkowskiej i jej rodzeństwa pojawił się ojciec biologiczny, który starał się o odzyskanie praw do dzieci.

podziel się:

Pozostałe wiadomości