Polscy naukowcy bez wsparcia?

TVN UWAGA! 135832
Polski profesor stworzył specjalny len i wyprodukował z niego opatrunek o wyjątkowych leczniczych właściwościach. Mimo to wniosek o dofinansowanie tego projektu przez pięć miesięcy leżał nietknięty w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Profesor Jan Szopa-Skórkowski 10 lat pracował nad stworzeniem wyjątkowej rośliny. Kierownika Zakłaadu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego wyhodował w laboratorium genetycznie zmodyfikowany len. Dzięki modyfikacji genetycznej len zyskał unikatowe właściwości. Można go wykorzystywać do produkcji biodegradowalnego plastiku, tabletek z kwasami Omega 3, antyrakowych pigułek wzmacniających i jedynych w swoim rodzaju lnianych opatrunków, które przynosząh rewelacyjne rezultaty w leczeniu uciążliwych, trudno gojących się ran. Skuteczność działania opatrunków została już sprawdzona w trakcie eksperymentu medycznego. Zostało do niego zaproszonych 30 osób cierpiących przez kilkanaście lat na niezagojone, ropiejące rany. Efekty zaledwie trzymiesięcznej kuracji były zdumiewające. - Jest to pierwszy w świecie tego typu opatrunek. Po 12 tygodniach prawie kompletnie został zlikwidowany nieprzyjemny efekt rany przy długotrwałych owrzodzeniach – mówi prof. Jan Szopa-Skórkowski, kierownik Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. - W każdym przypadku była poprawa. W miarę leczenia zmniejszały się także dolegliwości bólowe. Pacjenci nie musieli brać takich ilości leków przeciwbólowych, jak przed rozpoczęciem kuracji – dodaje dr Robert Gołąb z Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jedną z osób, które zostały poddane leczeniu, jest 80-letnia Bronisława Żołtyńska, u której przez 17 lat lekarze nie byli w stanie wyleczyć ropiejącej rany. Teraz, zaledwie po 12 tygodniowej kuracji, rana zmniejszyła się o połowę. - Po trzech miesiącach stosowania, była widoczna poprawa. Rana była czysta, nie było alergii, bólu – mówi Maria Kitlińska, córka Bronisławy Żołtyńskiej. Mimo to przynosząca tak znakomite efekty kuracja, nie może być na razie kontynuowana. Opatrunki ze zmodyfikowanego lnu są w dalszym ciągu w fazie badań i potrzeba jeszcze ok. 6 mln zł, by mogły trafić do produkcji. Niestety wniosek o dofinansowanie tego projektu przez pięć miesięcy leżał nietknięty w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Zgłosiły się do mnie firmy amerykańskie, austriacka, z RPA, Niemiec, które chcą partycypować w tym przedsięwzięciu. Jednak wolałbym, żeby produkcja odbywała się w Polsce, bo nie sam to zrobiłem i wymyśliłem. Współtwórcami są moi współpracownicy. Gdybym był na miejscu urzędnika Ministerstwa to zainteresowałbym się tym. Jest to przecież potencjalne osiągnięcie urzędu, gdy wesprze tego typu inicjatywę. Spodziewałem się, że sukces podzielimy po połowie. Ale nie było zainteresowania ze strony Ministerstwa – powiedział Jan Szopa-Skórkowski, kierownik Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Dlaczego polscy naukowcy i ich wybitne wynalazki budzą tak małe zainteresowanie urzędników odpowiedzialnych za stan nauki w naszym kraju? Odpowiedź okazuje się banalna i jednocześnie świadcząca o niekompetencji osób zajmujących się w Polsce badaniami naukowymi. - Nieubłagalne procedury – skomentował Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Urzędnicy Ministerstwa Nauki zrozumieli jednak swój błąd. Miejmy nadzieję w krótkim czasie przekażą pieniądze niezbędne do uruchomienia produkcji opatrunków. Zadziwiające jest natomiast zachowanie Ministerstwa Zdrowia, które w najmniejszym stopniu nie zainteresowało się badaniami i nie wsparło wynalazku. Rzecznik Ministra nawet nie zechciał spotkać się z reporterem UWAGI! Przysłał tylko odpowiedź na interpelacje poselską w tej sprawie, z której wynika, że Ministerstwo Zdrowia nie finansuje badań klinicznych. To zachowanie urzędników Ministerstwa Zdrowia oburza tym bardziej, że nie ma dnia, by profesor Szopa i lekarze z Wojskowego Szpitala Klinicznego nie otrzymywali maili od zdesperowanych pacjentów z prośbami o opatrunki.

podziel się:

Pozostałe wiadomości