Polka z The Cheltenham Ladies’ College

TVN UWAGA! 134392
Nie chcieli pracować w Polsce za parę złotych. Są młodzi, zdolni, pewni siebie. Postanowili więc poszukać pracy w Wielkiej Brytanii. Wyjechali i odnieśli sukces. Dla innych zagraniczny wyjazd był jedyną szansą na wymarzone studia. Czy będą chcieli wrócić?

- Nazywam się Gabryśka Hajduk. Pochodzę z małej wsi w województwie podkarpackim. W zeszłym roku udało mi się wygrać jedno ze stypendiów Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata. Tym sposobem od września 2007 roku uczę się w jednej z najbardziej prestiżowych brytyjskich szkół The Cheltenham Ladies’ College. Mówię o tym dlatego, żeby pokazać, że marzenia czasami się spełniają – opowiada Gabryśka Hajduk. Wielką miłością Gabryśki są papugi. To przede wszystkim z ich powodu dziewczyna znalazła się w szkole w Wielkiej Brytanii. Jej marzeniem było i jest studiowanie zachowań zwierząt. Takiego kierunku nie znalazła w Polsce, a szkoła w Wielkiej Brytanii daje jej wielkie możliwości. - Wszystkie dziewczęta, które uczą się w tej szkole, chcą osiągnąć sukces zawodowy. Na rynku pracy jest obecnie bardzo duża konkurencja. Będą musiały zmierzyć się z nią na poziomie globalnym. Myślę, że dla każdej z dziewcząt korzystne jest, gdy widzi, że oto dziewczyna z Polski uczy się w języku, który nie jest jej językiem ojczystym, ale jest ambitna i ciężko pracuje. Wówczas dziewczęta mogą zrozumieć, co mam na myśli mówiąc im, że świat jest globalny – mówi Julia McAllister, nauczycielka chemii w Szkole dla Dziewcząt w Cheltenham. Istotną różnicą pomiędzy szkołami w Polsce a collegem w Cheltenham są warunki do nauki. Oczywiście obecna szkoła Gabrieli jest prywatna, lepiej wyposażona, a w klasach jest o wiele mniej uczniów. Ale Gabrielę zaskoczyło też podejście nauczycieli, o czym przekonała się na jednej z pierwszych lekcji, gdy nie nadążała z notowaniem. - Spytałam się, czy nie będzie problemem, gdy później skopiuję notatki od koleżanki. Wyjaśniłam, że dopiero przyjechałam i nie jestem w stanie słuchać, pisać i rozumieć jednocześnie. Nie było problemu. Nauczyciel stwierdził, że w takiej sytuacji może pisać notatki na tablicy – wspomina Gabryśka. Uczennica z Polski jest bardzo dobrze oceniana przez nauczycieli z angielskiej szkoły. - Radzi sobie bardzo dobrze i zbiera bardzo pozytywne opinie. Nauczyciele mówią, że zrobiła ogromne postępy od momentu przyjazdu do nas oraz zwracają uwagę na jej dojrzały stosunek do nauki. Wszyscy są też pod wrażeniem jej zaangażowania w życie szkoły – dodaje Julia McAllister. Bo pobyt w Cheltenham, to nie tylko nauka. Żeby mieć kontakt ze zwierzętami, Gabriela zgłosiła się w ramach wolontariatu do wyprowadzania psów w schronisku. Dzięki temu zobaczyła też, czym różnią się schroniska angielskie od polskich. College Gabrieli dba nie tylko o bieżący rozwój dziewcząt, ale zajmuje się również ich przyszłością. Czy w tej sytuacji młoda i zdolna dziewczyna będzie chciała kiedyś wrócić do Polski? - Chciałabym po studiach wrócić do Polski, ale równocześnie chciałabym pracować w zawodzie. Jeżeli nie będzie to możliwe, to zostanę za granicą i będę czekać na moment, kiedy wykonywanie zawodu związanego z behawiorystyką będzie możliwe – mówi Gabryśka. Gabryśka wyjechała, aby się uczyć. Inni Polacy wyjeżdżają za pracą. Rodzina Korzeniowskich wyjechała do Szkocji. Chcieli być razem, a w Polsce nie mieli takiej możliwości. Joanna Korzeniowska pracowała w Warszawie, podczas gdy cała jej rodzina mieszkała w Poznaniu. Wybrali Glasgow. Zaczynali od pracy w hotelach. Po trzech latach dorobili się własnego sklepu i restauracji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości