Celina Kiszło z czwórką dzieci i niepełnosprawnym mężem od trzech lat mieszkają w mieszkaniu razem z pluskwami. Są to wyjątkowo uciążliwe insekty, które żerują głównie w nocy. - Jak już się pokażą, to ja nie śpię do pierwszej, drugiej w nocy. Mąż do rana szuka po dywanie - mówi pani Celina. Żeby owady nie przenosiły się z mieszkania do mieszkania, pani Celina obkleja wszystkie otwory w mieszkaniu taśmą. Mimo to, i tak wciąż ma z nimi problem.
Bolesne ukąszenia
Pluskwy żyją najczęściej w wersalkach, materacach, tapicerowanych meblach. Odżywiają się ludzką krwią a ich ugryzienia są wyjątkowo bolesne. W miejscach ukąszenia ludzie drapią się zazwyczaj do krwi. U alergików może spowodować to silne uczulenie. Zwalczyć je jest wyjątkowo trudno.
- Mam pierwszą grupę, w ogóle nie ruszam rękoma - mówi Rafał Kiszło. Przyznaje, że gdy chce podrapać miejsce ukąszenia, musi prosić o pomoc żonę. Jego dzieci nie chcą chodzić do szkoły, bo wstydzą się śladów po pogryzieniach przez pluskwy.
Całe osiedle z pluskwami
Problem z uciążliwymi insektami ma całe osiedle, na którym mieszka kilkadziesiąt rodzin. Nie ma praktycznie mieszkania, które byłoby wolne od pluskiew. Jednak nawet częsta dezynsekcja - a na tę mieszkańcy wydają nawet po kilkaset złotych miesięcznie - nie jest skuteczna, bo nie wszyscy ją przeprowadzają i do mieszkań, które były wyczyszczone, pluskwy szybko powracają.
Wiesława Lengiewicz, żeby walczyć z plagą w swoim mieszkaniu, wymienia meble. W ciągu pół roku zmieniła już trzy wersalki. Nie ma wątpliwości, że wyrywkowe dezynsekcje nie mają sensu. - Żeby to wszyscy zrobili, może by tego nie było - mówi.
Ich problem nie dotyczy?
Chcieliśmy porozmawiać też z innymi mieszkańcami ale nie chcieli rozmawiać przed kamerą twierdząc że problem pluskiew ich nie dotyczy. - To jest problem całego osiedla. Nie ma czego się wstydzić, tylko powinniśmy wszyscy razem z tym walczyć - nie ma wątpliwości Grażyna Bagieńska.
- Są osoby, które zbierają puszki, ciuchy ze śmietników. To później się przenosi z mieszkania do mieszkania - mówi pani Grażyna.
Mieszkania należą do Zarządu Mienia Komunalnego, który wielokrotnie był informowany o problemie. W ostatnich miesiącach administracja dwukrotnie przeprowadziła dezynsekcje ale tylko części wspólnych, nie wchodząc do mieszkań. - Co mi po klatkach, skoro w mieszkaniach ludzie mają [pluskwy - red.]? - mówi pani Celina.
Z tym, że takie działanie jest nieskuteczne, zgadza się Aleksandra Gliniewicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. - Pluskwy przebywają w miejscach blisko miejsc spania ludzi. Dezynsekując klatki schodowe, nie docieramy do miejsc, w których pluskwy przebywają - mówi.
Wejście bez zgody?
- Jeżeli chcemy przeprowadzić taką dezynsekcję, musimy mieć zgodę najemcy - tłumaczy brak działań w mieszkaniach Andrzej Ostrowski, dyrektor Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku. I tłumaczy, że bez zgody do mieszkania można wejść tylko w przypadku poważnej awarii.
Innego zdania jest prezes stowarzyszenia Miasto Mieszkańców, które pomaga mieszkańcom tego osiedla.
- Miasto może wejść, jeżeli jest zagrożenie epidemii. To nawet jest obowiązek wejścia do tego mieszkania i zrobienia tam porządku. To nie są lokale tych ludzi, tylko lokale miasta - tłumaczy Bogusław Koniuch.
Dyrektor obiecał, że zajmie się sprawą i przeprowadzi kompleksową dezynsekcję. Mieszkańcy ze swojej strony obiecali, że będą chcieli namówić wszystkich lokatorów by wpuścili firmę, która zdesynsekuje ich mieszkania tak by nie trzeba było występować na drogę prawną.