- Moja 11-letnia córka przyszła do domu i powiedziała, że napisał do niej jakiś starszy chłopak. Najpierw pokazała mi jego rozmowę z koleżanką, wysłały to sobie na grupie klasowej. To było nie do pomyślenia, co on pisał m.in., że lepiej, żeby dowiedziała się od kogoś znajomego, jak się uprawia seks niż od kogoś obcego – mówi Izabela Pęconek, matka 11-latki.
Działania rodziców i policji
Blisko rok temu rodzice dzieci z jednej z podwarszawskich podstawówek zorientowali się, że z ich córkami kontaktuje się pedofil. Ustalili wówczas, że autorem przestępczych propozycji jest mieszkaniec Otwocka, uczeń jednego z warszawskich techników.
- W pewnym momencie już nie wytrzymałam i poszłam z tym na policję – mówi Wioletta Wścieklicka, matka 10-latki.
- Sprawa została zgłoszona i na drugi dzień wrzuciliśmy post, że Franciszek K. wypisuje do 10-letnich dziewczynek i namawia je na seks – mówi Izabela Pęconek. I dodaje: Pytałyśmy, czy ktoś coś wie na ten temat, żeby zebrać jak najwięcej informacji.
Skala zgłoszeń zaskoczyła matki.
- Jednego dnia mieliśmy ponad 30 wiadomości – podlicza Pęconek.
Okazało, że nie wszyscy rodzice dowiedzieli się na czas, że Franciszek K. koresponduje z ich dziećmi. Po przeszukaniu mieszkania mężczyzny, do mamy 13-latki zadzwonił policjant.
- Dowiedziałam się, że przeszukali go, zabrali mu komputer i telefon. Znaleźli korespondencję z moją córką i innymi dziećmi. Córka się z nim spotykała. Najprawdopodobniej doszło do stosunku – przyznaje matka 13-latki.
To fragment jednej z rozmów, które prowadził Franciszek K.;
- No wiesz… trochę się boję - napisała dziewczynka.
- No wiesz. Ty nawet jeszcze nie miałaś ... pod ubraniem – odparł K.
- A co byś powiedziała na moją pomoc? – zaproponował.
- Kurczę, no nie wiem, jesteś ode mnie o wiele starszy.
Matka 13-latki była wstrząśnięta tym, co usłyszała od policjanta.
- Powiedział, że nie będzie wszystkiego czytał, bo to naprawdę ciężko usłyszeć – przywołuje matka dziewczynki.
„Kawał faceta, podobał się dziewczynom”
13-latka nigdy nie poinformowała rodziców o korespondencji i spotkaniach z dorosłym mężczyzną. Jej mama przyznaje, że córka od dawna była trudnym dzieckiem. Gdy w internecie sprawdziła, jak wygląda Franciszek K., przypomniała sobie, że widziała z nim raz swoją córkę.
- Szli za rękę, rozeszli się, jak mnie zobaczyli. Zapytałam ją, kto to był? Powiedziała: „To mój przyjaciel”. Cały czas twierdziła, że jest jej przyjacielem, do kiedy nie dowiedziała się, w jakiej sprawie byłam na policji. Okręcił ją ładnie wokół palca – ubolewa matka nastolatki.
Jak K. sprawiał, że dziewczynki chciały z nim rozmawiać?
- Proszę zobaczyć na jego zdjęcia, kawał faceta, myślę, że dziewczynom się podoba – uważa matka 13-latki.
Ile dziewczynek próbował skrzywdzić?
- Myślę, że około dziesięciu. O tylu wiem – wskazuje Wioletta Wścieklicka
- Jego koleżanki pisały, że on od dawna ma problem. Że to nie jest początek. On to robi od dłuższego czasu - dodaje Izabela Pęconek.
Jak ustaliliśmy. Franciszek K. wcześnie ujawnił swe pedofilskie skłonności. Mimo niespełna 20 lat ma już na koncie prawomocny wyrok. Rok temu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza skazał go za współżycie z kilkoma dziewczynkami poniżej 15. roku życia na 8 miesięcy więzienia, a wykonanie kary zawiesił na trzy lata. To nie wszystko: w innym warszawskim sądzie niebawem rozpocznie się kolejny proces.
- Franciszek K. został oskarżony o dwa czyny. Doprowadził małoletnią poniżej 15. roku życia do obcowania płciowego oraz kilkanaście razy do poddania się innym czynnościom seksualnym. I w tym samym czasie został oskarżony o czyn z artykułu 200a, paragraf 2 Kodeksu karnego, to jest o składanie małoletniej poniżej 15. roku życia propozycji obcowania płciowego – mówi Marcin Kołakowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.
20-latek na wolności
Tymczasem, mimo upływu miesięcy, zdumieni rodzice wciąż widywali Franciszka K. na wolności.
- To nie jest duże miasto. Dzieci bywają w miejscach publicznych, on również. Był też widywany przed szkołą – mówi pani Wioletta.
Dlaczego 20-latek jest na wolności?
- Zadałam to samo pytanie, policjant nie umiał odpowiedzieć. Powiedział mi tak: „Ja robię wszystko, żeby zebrać wystarczające dowody, żeby zamknęli go jak najszybciej" – mówi matka 13-latki. I dodaje: On dalej jeździ na rowerze, bo łatwiej uciekać. Na piechotę trudno go spotkać. Teraz już się boi. Boi się ludzi, a nie wymiaru sprawiedliwości. Bo z tego sobie nic nie robi, skoro dalej jest pod szkołą i dalej pisze z małymi dziećmi.
Jak prowadzący śledztwo mogli dopuścić do tego, by mężczyzna, który już wcześniej miał wykorzystywać seksualnie dzieci polował na kolejne ofiary? Dlaczego, kiedy dowiedzieli się o tym fakcie, nie wystąpili do sądu o jego aresztowanie? Pytania te, chcieliśmy zadać rzeczniczce warszawskiej prokuratury.
Od Katarzyny Skrzeczkowskiej z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga usłyszeliśmy, że musi się skonsultować i, że prosi o pytania na piśmie.
„Wolę nie udzielać odpowiedzi”
Spotkaliśmy Franciszka K. i zapytaliśmy, dlaczego korespondował z dziewczynkami.
- Dopóki, to wszystko nie ruszy, nie zostanie ustalone przez osoby mądrzejsze od nas, to my nie będziemy o tym rozmawiać.
Czy 20-latek czuje się winny?
- Wolę na razie nie udzielać odpowiedzi na takie pytania. Na jakich faktach pan się opiera? Głównie na jakimś poście. Na wypowiedziach różnych osób – stwierdził.
Matka skrzywdzonej 13-latki ubolewa nad tym, że 20-latek jest na wolności.
- Pamiętam jak jej tata zezłościł się. Miał ochotę jechać i zrobić mu krzywdę. To nie chodzi o kradzież batonika ze sklepu, tylko o krzywdę robioną dzieciom. Dopóki będzie na wolności, będzie robił to dalej. Ile dzieci jeszcze skrzywdzi? – ubolewa matka nastolatki.
Nasza rozmowa z rzeczniczką prokuratury przyniosła zaskakujący skutek: przed emisją reportażu otrzymaliśmy informację: „Prokurator powinien rozważyć złożenie wniosku o zastosowanie przez sąd wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania, albo, co najmniej zastosować wobec niego środki o charakterze wolnościowym”.
W piśmie czytamy, że po naszej interwencji: „Prokurator niezwłocznie zastosował wobec Franciszka K. dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzonymi, zakazem zbliżania się do nich oraz zakazem kontaktowania się z osobami małoletnimi poniżej 15. roku życia za pośrednictwem internetu”. Prokuratura wystąpiła też do sądu o wykonanie zasądzonej wobec Franciszka K. kary więzienia.