Zatrważające statystyki
Seniorzy bywają bezbronni wobec przestępców, którzy wymyślają coraz to nowe metody na odebranie im ich oszczędności. Często podszywają się pod osoby, które budzą zaufanie. Mimo wielu apelów policji, problem pozostaje aktualny.
- Oszuści typują ludzi z książek telefonicznych, na podstawie imion, które mogą sugerować, że mają do czynienia z osobami starszymi. Wytypowane osoby są od początku psychicznie gwałcone. Przestawia się im tragiczną sytuację i oni muszą od razu się w niej odnaleźć – tłumaczy oficer policji.
Kiedyś oszuści, udając zachrypniętego wnuczka, prosili wybraną ofiarę o pożyczkę, którą miał odebrać kolega. Z biegiem czasu, ten sposób się zużył, więc przestępcy zaczęli sięgać do innych, jak to nazywają policjanci, legend.
- Oszuści dzwonią jako na przykład przedstawiciele Poczty Polskiej z informacją, że ktoś ma nieodebrane listy. Seniorzy w rozmowie przyznają się do posiadania kont. Po kilku dniach dzwoni ktoś, powołując się na tę rozmowę i informuje, że pieniądze, które trzyma w domu są zagrożone. A jak nie ma pieniędzy w domu, to że te w banku są zagrożone. Najczęściej kończy się to tak, że ofiary oszustów oddają im swoje pieniądze – dodaje policjant operacyjny.
- Zadzwoniła do nas pracownica banku, że przyszła do oddziału starsza kobieta i chce wypłacić dużą sumę pieniędzy. Kiedy zaczęła ją podpytywać o powód transakcji, pani nie chciała powiedzieć nic. Przyjechaliśmy na miejsce i kobieta dalej milczała, nie mówiła ani słowa. Dopiero jak panie z banku wyszły z pomieszczenia, powiedziała mi, że nie mogła nic powiedzieć przy tych oszustkach. Proszę sobie wyobrazić, jak duża presja została na nią wywarta – opowiada policjant.
„Babciu, miałem wypadek”
Babcia pani Gabrieli straciła 10 tysięcy złotych w gotówce oraz biżuterię, którą na szczęście udało się odzyskać.
- Do babci zadzwoniła zapłakana kobieta, mówiąc do niej per „babciu”. Babcia spytała: „Gabrysiu, to ty?” i już wtedy poznali moje imię. Powiedziała jej dalej, że spowodowałam wypadek, że jestem w więzieniu i będzie potrzebna duża kwota pieniędzy, żebym mogła wyjść – opowiada wnuczka oszukanej kobiety. I dodaje: - Za chwilę zadzwonił znów telefon. Mężczyzna przedstawił się jako kurator sądowy. Powiedział, że przyjedzie we wskazane miejsce, a babcia niech spakuje pieniądze do reklamówki i je przekaże.
Podobną sytuację przeżyła pani Leonarda.
- To był poranek dnia z fatalnymi warunkami na drodze, a mój syn jest zawodowym kierowcą. Zadzwonił telefon, odebrałam i ścięło mnie z nóg. Usłyszałam płaczącego syna, który mówi, że spowodował wypadek i zabił kobietę. Po głosie byłam przekonana, że to mój syn – przyznaje kobieta. I dodaje: - Dalej powiedział, że nie może dłużej rozmawiać i przekazuje telefon policjantce. Wtedy usłyszałam, że jest źle, syn spowodował wypadek, ale przyszła rodzina ofiary i jakoś można byłoby się dogadać i oni żądają 150 tysięcy złotych.
Okazuje się, że nawet osoby, które zdają sobie sprawę, jak działa mechanizm oszustwa, narażone są na utratę swoich oszczędności.
- Zadzwonił telefon i takim zdecydowanym głosem facet powiedział tak: „Proszę pana, prowadzimy dochodzenie, mamy przesłanki do tego, żeby twierdzić, że ktoś chce na pana konto wziąć kredyt w banku”. Nie uwierzyłem w to, wiedziałem, że są ludzie, którzy wyłudzają metodą „na policjanta”. Ale byłem ciekaw, jak to się potoczy i kontynuowałem rozmowę – opowiada pan Tomasz.
Mężczyzna domyślił się, że ma do czynienia z oszustami, jednak wdał się z nimi w rozmowę. Gdy okazało się, że nie ma konta w banku, oszust, podający się za policjanta, zaczął mówić o zagrożonych oszczędnościach w domu starszego pana. Fałszywy policjant zażądał przedyktowania numerów banknotów ośmiu tysięcy euro, które pan Tomasz miał w domu.
- Obezwładniło mnie to, nie chciałem dalej z nim rozmawiać. Ale się nie dało, bo on dalej, takim zdecydowanym głosem kazał mi dyktować te numery, co chwilę podkreślając, że dochodzenie prowadzi starszy inspektor. Cała rozmowa trwała ponad godzinę. Z każdą minutą dałem się w to wciągnąć, jakby zahipnotyzować. Zostałem wciągnięty w coś, z czego się nie mogłem wyzwolić. Tak mnie omotali, że ja właściwie byłem zadowolony, że te pieniądze oddałem, bo to oznaczało wyjście z tego transu hipnotycznego. Dopiero wtedy pojechałem na komisariat i złożyłem zawiadomienie – dodaje pan Tomasz.
Według badań, seniorzy są podatni na oszustwo dlatego, że przestępca celowo wywołuje u nich dyskomfort psychiczny. Starsi ludzie nawet, gdy mają wątpliwości, co do rozmówcy podającego się za bliskiego, tłumią te uczucia.
- Zajmuje się badaniem metod wywierania wpływu. Okazuje się, że mamy tutaj do czynienia z sekwencją działań, które wyzwalają zaangażowanie u osoby starszej. Taka osoba akceptuje wstępną, mniejszą prośbę i wytwarza się zaangażowanie. Potem jest prośba większa, której ciężko już odmówić – tłumaczy dr hab. Sławomir Śpiewak z Uniwersytetu Jagiellońskiego. I dodaje: - Cała sytuacja dzieje się tak szybko, że adekwatne reakcje osób starszych są wręcz niemożliwe. Kluczową sprawą jest unikanie pierwszego kontaktu.
Jak mówią eksperci, w razie jakichkolwiek wątpliwości należy natychmiast przerwać rozmowę i zadzwonić do bliskiej osoby, która udzieli wsparcia. Lub od razu skontaktować się z policją.