Postanowiliśmy sprawdzić czy to możliwe, by do operacji dopuszczono zdrowego człowieka. Podstawieni pacjenci udali się do kliniki O. Każdy z nich został wcześniej przebadany przez innych specjalistów. Byli zdrowi. Ale nie zdaniem doktora Jerzego J., który po trwającym kilka minut wywiadzie i badaniu bez namysłu kierował ich na operacje. Nic dziwnego, że w tej klinice rekonstrukcję więzadeł w kolanie przeprowadzano nawet kilka razy dziennie. Pacjenci płacili za każdy taki zabieg 9 tysięcy złotych. Ich efekty były niejednokrotnie zatrważające – rekonstruowane ścięgna pękały. Zamiast szybkiej poprawy zdrowia klinika O. fundowała swoim podopiecznym koszmar kolejnych operacji, za które, naturalnie, również musieli zapłacić. Klinika zarabiała na nich podwójnie biorąc pieniądze za zabiegi również od NFZ. Narodowy Fundusz Zdrowia podpisał z kliniką kontrakt na 9 mln złotych. W jego ramach doktor J. i jego koledzy mogą rekonstruować więzadła z użyciem tzw. ścięgien własnych. Oni robią to jednak inną metodą, wykorzystując ścięgna od zmarłych dawców, tzw. allografty. Manipulując dokumentacją medyczną pacjentów wyciągają od Funduszu nienależne refundacje. Dziennikarze Superwizjera TVN dotarli także do dokumentów, z których wynika, że lekarze kliniki odsprzedawali ścięgna do przeszczepów. Jeden allograft dzielili na trzy, by zarobić . To nie koniec tej bulwersującej sprawy. Już wkrótce opowiemy Państwu czy i jak kliniką O. zajęły się NFZ i ministerstwo zdrowia, a także organy ścigania.