Kontroler biletów to jeden z najbardziej nielubianych a zarazem niebezpiecznych zawodów. W 2012 roku w kraju doszło do kilkuset przypadków agresji ze strony pasażerów, z czego ponad 100 dotyczyło bezpośredniej napaści na kontrolera. Do kłótni i przepychanek dochodzi najczęściej z osobami młodymi lub pijanymi. - Miałem sytuację, że pasażer chciał się oddalić. Złapałem go za ramię od plecaka. On schylił się, odgryzł mi kawałek palca i wypluł… - opowiada Tomasz Buśk, Kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. - Nie każdy jest w stanie się tu odnaleźć i przeżyć rok w tej pracy. Trzeba być zdecydowanym, pewnym siebie i radzić sobie ze stresującymi sytuacjami – tłumaczy Michał Mazurkiewicz, kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Michał Mazurkiewicz rozpoczął pracę w Warszawskim Zarządzie Transportu miejskiego sześć lat temu. Początkowo było to dodatkowe zajęcie w przerwie pomiędzy wykładami z kulturoznawstwa. Teraz pracuje jako kontroler na etacie. Jednocześnie jest doktorantem w Polskiej Akademii Nauk. Zna dwa języki obce. - Myślę, że ”kanara” da się lubić, zwłaszcza prywatnie. A w pracy, trudno żeby ktoś nas lubił, jeżeli nas spotka a ma przeterminowany bilet. Natomiast staramy się tak pracować, żeby nie było do nas większych zastrzeżeń – zapewnia Michał Mazurkiewicz, kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. W samej Warszawie roczny dochód ze sprzedaży biletów to ponad 800 mln złotych. Szacuje się, że około 5 procent pasażerów jeździ na gapę. Nakładane kary mają nie tylko zniechęcić do jazdy bez ważnych biletów. Dla miasta są to także stałe wpływy w wysokości 18 milionów złotych rocznie. Większość kontrolerów w kraju pracuje na umowę zlecenie. Ich pensje zależą od ilości wypisanych mandatów i wynoszą średnio od 500 złotych do 3 tysięcy złotych. - Kanar powinien być normalnym człowiekiem, nie wyobrażam sobie spisywania dziecka siedmio, ośmioletniego i wypisywania mu mandatu. W innych sytuacjach trzeba być nieustępliwym – mówi Grzegorz Zaborowski, kontroler Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. W 2011 roku kontrolerzy miejscy otrzymali dodatkowe uprawnienia. Od osoby bez ważnego biletu mogą zażądać dokumentu tożsamości. Gdy pasażer próbuje uciec, mają prawo zagrodzić mu drogę i przytrzymać do przyjazdu policji. - Każdą kontrolę można zakończyć bez rozwiązań siłowych, siłowych. Ale jest jeden procent rozrabiaków i pijanych, którzy mogą nam zagrażać – mówi Grzegorz Zaborowski, kontroler Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. Jeszcze kilka lat temu jedynym kryterium przyjęć do tego zawodu była chęć pracy. Dziś niemal wszyscy przewoźnicy wymagają zaświadczenia o niekaralności, minimum średniego wykształcenia i wysokiej kultury osobistej. Kontrolerzy odbywają również szkolenia i kursy ze znajomości prawa, asertywności i samoobrony.