Odgryzł kontrolerowi kawałek palca

TVN UWAGA! 135137
Kontrolerzy to o chyba najmniej lubiana grupa zawodowa w Polsce. Wyzwiska, agresja, rękoczyny - z tym kontrolerzy biletów mają do czynienia niemal każdego dnia. Gdybyśmy nigdy nie jeździli na gapę, ich zawód byłby zbędny. Na razie jednak się na to nie zanosi, pracy mają aż nadto.

Kontroler biletów to jeden z najbardziej nielubianych a zarazem niebezpiecznych zawodów. W 2012 roku w kraju doszło do kilkuset przypadków agresji ze strony pasażerów, z czego ponad 100 dotyczyło bezpośredniej napaści na kontrolera. Do kłótni i przepychanek dochodzi najczęściej z osobami młodymi lub pijanymi. - Miałem sytuację, że pasażer chciał się oddalić. Złapałem go za ramię od plecaka. On schylił się, odgryzł mi kawałek palca i wypluł… - opowiada Tomasz Buśk, Kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. - Nie każdy jest w stanie się tu odnaleźć i przeżyć rok w tej pracy. Trzeba być zdecydowanym, pewnym siebie i radzić sobie ze stresującymi sytuacjami – tłumaczy Michał Mazurkiewicz, kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Michał Mazurkiewicz rozpoczął pracę w Warszawskim Zarządzie Transportu miejskiego sześć lat temu. Początkowo było to dodatkowe zajęcie w przerwie pomiędzy wykładami z kulturoznawstwa. Teraz pracuje jako kontroler na etacie. Jednocześnie jest doktorantem w Polskiej Akademii Nauk. Zna dwa języki obce. - Myślę, że ”kanara” da się lubić, zwłaszcza prywatnie. A w pracy, trudno żeby ktoś nas lubił, jeżeli nas spotka a ma przeterminowany bilet. Natomiast staramy się tak pracować, żeby nie było do nas większych zastrzeżeń – zapewnia Michał Mazurkiewicz, kontroler Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. W samej Warszawie roczny dochód ze sprzedaży biletów to ponad 800 mln złotych. Szacuje się, że około 5 procent pasażerów jeździ na gapę. Nakładane kary mają nie tylko zniechęcić do jazdy bez ważnych biletów. Dla miasta są to także stałe wpływy w wysokości 18 milionów złotych rocznie. Większość kontrolerów w kraju pracuje na umowę zlecenie. Ich pensje zależą od ilości wypisanych mandatów i wynoszą średnio od 500 złotych do 3 tysięcy złotych. - Kanar powinien być normalnym człowiekiem, nie wyobrażam sobie spisywania dziecka siedmio, ośmioletniego i wypisywania mu mandatu. W innych sytuacjach trzeba być nieustępliwym – mówi Grzegorz Zaborowski, kontroler Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. W 2011 roku kontrolerzy miejscy otrzymali dodatkowe uprawnienia. Od osoby bez ważnego biletu mogą zażądać dokumentu tożsamości. Gdy pasażer próbuje uciec, mają prawo zagrodzić mu drogę i przytrzymać do przyjazdu policji. - Każdą kontrolę można zakończyć bez rozwiązań siłowych, siłowych. Ale jest jeden procent rozrabiaków i pijanych, którzy mogą nam zagrażać – mówi Grzegorz Zaborowski, kontroler Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. Jeszcze kilka lat temu jedynym kryterium przyjęć do tego zawodu była chęć pracy. Dziś niemal wszyscy przewoźnicy wymagają zaświadczenia o niekaralności, minimum średniego wykształcenia i wysokiej kultury osobistej. Kontrolerzy odbywają również szkolenia i kursy ze znajomości prawa, asertywności i samoobrony.

podziel się:

Pozostałe wiadomości