Wieloletni problem
W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Nowym Sączu uczy się blisko 400 uczniów z niepełnosprawnościami - zarówno intelektualnymi, jak i ruchowymi. Wśród uczniów są także dzieci niewidome, z zespołem Downa i na spektrum autyzmu. Z roku na rok przybywa dzieci, które poruszają się na wózkach inwalidzkich. Winda jest im niezbędna.
- W pierwszym wózku córki złamała się rączka. Oddałam go do naprawy i usłyszałam w serwisie, że wózek nie służy do noszenia w nim dziecka, tylko do jeżdżenia. Zawsze w tyle głowy mam to, czy jak panowie wnoszą Klarę na drugie piętro, to wózek wytrzyma – wyznaje Anna Kubacka-Królikowska, mama Klary.
Rodzice uczniów nowosądeckiej placówki, przyjeżdżając rano do szkoły, nigdy nie mają pewności, czy ich dzieci bez problemu dostaną się do klasy, czy szkolna winda będzie działać.
- Winda nie działa kilka razy w tygodniu. Zdarza się, że nawet kilka razy dziennie – podkreśla Joanna Sobusiak, mama Nicoli.
- Nieraz rodzice swoje dzieci noszą na rękach do góry. Sama też nosiłam. Boję się, że coś się kiedyś stanie. Moje dziecko choruje na padaczkę – dodaje Agnieszka Noga, matka uczennicy.
Poza problemami z windą rodzice podkreślają, że są bardzo zadowoleni z tego, jak nauczyciele pracują z ich dziećmi.
- Szkoła dała Klarze bardzo dużo. Córka jest w społeczności, stała się bardziej otwarta na świat, mniej lękliwa. Rozwinęła jej się mowa. Klara tę szkołę uwielbia. Ona przez tych kilka godzin jest w swoim świecie, wśród rówieśników, w miejscu, w którym jest rozumiana i akceptowana i kochana. Problemem od czterech lat jest poruszanie się po szkole – dodaje mama Klary.
Czemu naprawy nie są skuteczne?
Windę od lat konserwuje i naprawia jedna firma. Według relacji rodziców i obecnego dyrektora placówki, ciężko zliczyć ilość wykonanych remontów i drobnych prac, które tylko na jakiś czas usprawniają windę.
- Jest to dla mnie bardzo dziwne. Panowie, którzy przyjeżdżają z serwisu, za każdym razem mówią, że robią, co mogą, a efekt jest, jaki jest. Winda ma już 16 lat i zdecydowanie przydałby się u nas jakiś nowszy dźwig. Moi poprzednicy już informowali o tym włodarzy miasta, ja zrobiłem to samo – mówi Andrzej Kasprzyk, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Sączu.
Finansowanie placówce zapewnia Urząd Miasta Nowego Sącza. Od czterech lat urzędnicy są powiadamiani o problemach z windą. Rodzice niepełnosprawnych dzieci, w porozumieniu z poprzednim dyrektorem szkoły, już w 2019 r. alarmowali o palącej potrzebie wymiany urządzenia. Sporządzono nawet wstępną analizę kosztów nowego dźwigu, które w tamtym czasie oszacowano na ok. 100 tys. zł.
- Winda co roku jest dopuszczana przez dozór techniczny do użytkowania. Posiada dziennik funkcjonowania, z którego wynika, że jest regularnie kontrolowana, naprawiana, ale w żadnym momencie z dokumentacji technicznej nie wynikało, że winda stwarza jakiekolwiek zagrożenie – mówi Magdalena Majka, zastępczyni prezydenta Nowego Sącza.
Władze Urzędu Miasta Nowego Sącza twierdzą, że nie docierały do nich informacje o ilości i skali awarii.
- To już nie jest prośba, to nasze błaganie. Jesteśmy matkami tych dzieci. Nasze słowa powinny być ważniejsze niż wnioski formalne – podkreślają zdesperowani rodzice.
Inne problemy
Niesprawny dźwig to nie jedyny problem Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Sączu. Łazienka dla dzieci z najgłębszymi niepełnosprawnościami to kolejna pilna potrzeba. Chociaż urzędnicy twierdzą, że regularnie przeznaczają pieniądze na funkcjonowanie i remontowanie szkoły, jej stan już na pierwszy rzut oka pozostawia wiele do życzenia.
- Te dzieci windą muszą jeździć do łazienki. Na parterze jej nie ma. Chodzi nam też o ich godność, muszą swoje higieniczne potrzeby mieć zabezpieczone w miejscu, które jest do tego przeznaczone, a nie w sali, gdzie o intymność trudno – podkreśla Anna Kubacka-Królikowska, mama Klary.
- Widać gołym okiem, że także dach wymaga naprawy. Podobnie elewacja budynku, która też wymaga gruntownego remontu – dodaje Andrzej Kasprzyk, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Sączu.