Nikt nie płakał, nikt nie krzyczał

TVN UWAGA! 137817
9-letni chłopiec był świadkiem zabójstwa swojej matki. Najpierw zeznał, że matkę, ojca i jego samego porwali nieznani mężczyźni. Jego późniejsze zeznania pokazują dużo bardziej szokujący obraz wypadków.

17 grudnia 2008 r. policjant dyżurujący na komendzie w Środzie Wielkopolskiej odebrał telefon od 9-letniego chłopca, który opowiedział o tym, jak został porwany razem z matką i ojcem. Na poszukiwania wyruszył patrol, który w lesie odnalazł przywiązanego do drzewa mężczyznę – ojca chłopca, obok samochód, a w nim uduszoną kobietę. To była matka chłopca, Agnieszka D. Ojciec – Jacek D.,i syn – także Jacek, zostali przesłuchani. Obaj mówili o porwaniu przez zamaskowanych mężczyzn, którzy dokonawszy zbrodni odjechali z lasu. Biegły psycholog uznał jednak, że zeznania małego Jacka trzeba traktować z daleko posuniętą ostrożnością i że mogły mieć na nie wpływ sugestie ojca. Jacek i Agnieszka D. byli małżeństwem znanym w mieście. Agnieszka utrzymywała męża i rodzinę, prowadząc popularny w Środzie Wielkopolskiej salon fryzjerski. Jacek D. zajmował się wychowaniem syna, prowadził dom. Na pozór byli małżeństwem dobrym i zgodnym. - Ona się go bardzo bała – mówi o Agnieszce D. jej koleżanka Grażyna Pirogowicz-Krzywik. – On był na zewnątrz miły, sympatyczny, dusza towarzystwa. A kiedy zamykały się drzwi ich mieszkania, zaczynała się gehenna Agnieszki. Agnieszka skarżyła się koleżankom, że mąż maltretuje ją fizycznie i psychicznie. Że nastawia przeciw niej syna, który łatwo daje się manipulować. W końcu zdecydowała się wyprowadzić z domu, pozostawiając męża i syna. Chłopiec będący pod wpływem ojca nie chciał zamieszkać z matką. - Jeśli ojciec spędzał z nim 80 procent czasu, to nic dziwnego, że syn trzymał jego stronę – mówi Agnieszka Dutkiewicz, koleżanka Agnieszki D. Agnieszka wciąż bała się o własne życie. Spisała testament. Wydziedziczyła w nim męża z majątku, zarzucając mu nieustanne zdrady. Opisała również próbę podania jej przez syna butelki soku zawierającego amfetaminę. Ale wybaczyła synowi – bo to, co jej wyrządził jej złego, napisała, zrobił za sprawą ojca. - Mówiła o mężu – on codziennie stoi przed moim zakładem, boję się go – mówi o Agnieszce D. Grażyna Pirogowicz-Krzywik. W końcu doszło do zbrodni. Podjęte podczas śledztwa badania biegłych nie potwierdziły pierwotnej wersji o uprowadzeniu rodziny D. Zdaniem policji i prokuratury zdarzenia miało zupełnie inny przebieg. To Jacek D., mąż Agnieszki porwał i zamordował żonę. W zabójstwie uczestniczyła też Magda, 25-letnia kochanka Jacka D. Mały Jacek, który początkowo potwierdzał wersję ojca zmienił zeznania i opowiedział szczegóły dramatycznej nocy. Zgodnie z decyzją sądu rodzinnego chłopiec znajduje się pod opieką rodziny zamordowanej matki. Ojciec małoletniego ma zakaz kontaktów z synem. Przed sądem oskarżony Jacek D. nie przyznał się do winy. Do winy przyznała się współoskarżona Magdalena M., która ze szczegółami opowiedziała o porwaniu i zabójstwie ofiary. Jej wyjaśnienia w większości zbieżne były z zeznaniami chłopca.

podziel się:

Pozostałe wiadomości