23-letni niewidomy Filip czekał na metro wraz ze swoją również niewidomą koleżanką. Chcieli jechać do centrum handlowego. Gdy usłyszał nadjeżdżający skład, ruszył w kierunku torów. Nikt z czekających na stacji pasażerów i pracowników metra nie zauważył, że Filip idzie w stronę krawędzi peronu. - Nie chciałbym niczego więcej podobnego oglądać w życiu – mówi Krzysztof Malawko, Metro Warszawskie. Czy do tragedii musiało dojść? Co z zabezpieczeniami na stacjach, które informują niewidomych o krawędzi peronu? - Różnica między gładkością peronu a chropowatością dziesięciu centymetrów strefy bezpieczeństwa dla laski nie jest zbyt duża. Ona jest wyczuwalna ale jest subtelna – tłumaczy Jarosław Gniatkowski, niewidomy. Metro to nowoczesny, szybki i najmniej kolizyjny środek transportu publicznego. Mimo to niewidomi rzadko z niego korzystają. Po wypadku Filipa głośno mówią, że warszawskie metro jest dla nich nieprzyjazne i niebezpieczne. - Ta stacja jest wredna. Można źle zidentyfikować pociąg nadjeżdżający z przeciwka, pomylić go z własnym – mówi Jarosław Gniatkowski. - Te stacje były projektowane dość dawno temu. Można by było je zmodernizować, ale Metro Warszawskie nie jest właścicielem stacji. Właścicielem stacji jest Miasto Stołeczne Warszawa, Zarząd Transportu Miejskiego. I tam od 2006 r. jest realizowany plan poprawy tej sytuacji. Jaki jest harmonogram? Decyzje to są pieniądze, duże pieniądze – tłumaczy Krzysztof Malawko, Metro Warszawskie. Takie stwierdzenie dziwi niewidomych. - Powinniśmy zrobić wszystko, żeby takie tragedie się nie wydarzały. Tłumaczenie włodarzy Warszawy i metra, że nie ma pieniędzy żeby zrobić lepsze zabezpieczenia to jest kuriozum. Zdrowie i życie ludzkie jest najważniejsza – powiedziała Monika Cieniewska, od 12 lat jest niewidoma. Człowiek niewidomy samodzielnie poruszający się po mieście, a zwłaszcza po ruchliwym centrum, to w naszym kraju ciągle rzadki widok. Niewidomi z powodu barier i braku udogodnień, do minimum ograniczają swoją aktywność. Warszawa nie jest chlubnym wyjątkiem. - Będzie musiał zdarzyć się wypadek, żeby ktoś przyznał niewidomym rację – mówi Paweł Wdówik, Biuro Osób Niepełnosprawnych Uniwersytet Warszawski. 23-letni Filip do dnia dzisiejszego leży w szpitalu. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Został wybudzony ze śpiączki, jednak pytanie czy będzie chodził nadal pozostaje bez odpowiedzi.