Podczas rozmów z naszym reporterem pani Urszula kilkukrotnie prosiła, błagała wręcz, o pomoc. - Może ktoś się mną zainteresuje, skoro już panowie tu są? Chciałabym, żeby mnie stąd zabrali. Nie tak wyobrażałam sobie starość - załamywała ręce. Podczas naszego spotkania starsza pani posilała się rosołem, którego jednak nie otrzymała ani od wnuczki i zięcia - chociaż to oni regularnie zabierają jej rentę - ani opieki społecznej. To pani Agnieszka wzięła sobie za punkt honoru zaopiekować się panią Urszulą.
Bez pomocy
O jej tragicznym położeniu historii opieka społeczna dowiedziała się już w marcu tego roku. Już podczas pierwszej wizyty pracownik socjalny stwierdził, iż ze względu na swoją chorobę, pani Urszula nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Kobietę skierowano do domu pomocy społecznej, jednak czas oczekiwania na miejsce przedłużał się.
Tymczasem rodzina - również pisemnie - zapewniała, iż sprawuje nad panią Urszulą właściwą opiekę. Deklarowali, że dostarczają jej pożywienie, w miarę możliwości dbają o higienę osobistą i dom. Mimo to, MOPS proponował, aby kobietę odwiedzała opiekunka, jednak pani Urszula wielokrotnie odmawiała tego rodzaju pomocy.
Umyć się bez wody
Kolejny raz pracownice OPS spotykają się z kobietą wspólnie z naszym reporterem, w obecności kamer UWAGI!. Pytamy, dlaczego pani Urszula wcześniej nie godziła się na wizyty opiekunki. - Co ta opiekunka by tutaj poradziła? Tu nic nie ma! - tłumaczy pani Urszula.
Przerywają jej jednak pracownice socjalne i twierdzą, że opiekunka pomogłaby jej się umyć i zagrzać wodę. - Gdzie pani Urszula miałaby się umyć!? - dopytuje jednak nasz reporter i odkręca kurki, z których nie leci nawet kropla wody.
Wtedy pada wreszcie konkretna propozycja: pani Urszula może zostać natychmiast umieszczona w ośrodku interwencji kryzysowej. - Chce pani trafić do miejsca, gdzie będzie pani miała opiekę i ciepły posiłek? - pyta nasz reporter. - Oczywiście - odpowiada od razu pani Urszula.
"Kryzysujcie sobie sami"
W dniu, kiedy ma zostać przewieziona do ośrodka, na miejscu pojawiają się jednak zięć i wnuczka kobiety. W czasie, gdy pani Urszula jest transportowana do samochodu, zięć pani Urszuli usiłuje wyprowadzić z równowagi naszego reportera.
Od pani Urszuli wiemy, że to właśnie on, jej zięć, co miesiąc zabiera jej rentę. Pracownicy Ośrodka Interwencji Kryzysowej proszą, by oddał im pieniądze - są przecież potrzebne na utrzymanie pani Urszuli w ośrodku. - Pani chyba żartuje! - oburza się mężczyzna. - Zabrał pan świadczenie rentowe teściowej, proszę nam je zwrócić - odpowiada spokojnie kobieta. - Trzeba jej było nie zabierać! "Kryzysujcie" sobie teraz! - oświadcza tylko i opuszcza ośrodek.
- W życiu bym nie pozwoliła, żeby moja babcia żyła w takich warunkach. Jak byłam dzieckiem widziałam, jak pani Urszula zajmowała się swoimi wnukami. Jestem w stanie zabrać ją do siebie, nie mam własnej babci - nie ukrywa wielkich emocji pani Agnieszka.