- Wyszłam między 10:00 a 11:00 z Anią. Zamiast wózka wzięłam rower i poszłam obejrzeć ubranka na chrzest. Przed wyjściem nakarmiłam synka, położyłam go do wózka i wszystko było w porządku. Jak już szłam z powrotem zobaczyłam, że stoi kartetka. Od razu wiedziałam, że to dotyczy Krzysia. Weszłam, a Krzyś był właśnie reanimowany – wspomina matka Krzysia i Ani, Katarzyna M. Trzymiesięczny Krzyś w stanie krytycznym trafił do szpitala. Ania, niespełna dwuletnia córka z objawami niedożywienia, również trafiła pod opiekę specjalistów. Szpital powiadomił policję i prokuraturę. - Męża się spytałam, co się stało. Powiedział, że Krzyś zatruł się mlekiem. Wytarł mu buzię i wtedy odczuł, że jest wiotki, oczka mu do góry poszły i nie czuł ani oddechu, ani bicia serca, ani pulsu. On wtedy zaczął go reanimować. Gdy nie reagował, to jeszcze nim dwa razy potrząsnął i powiedział: synku, nie umieraj - opowiada Katarzyna M. Matka z ojcem zostali zatrzymani. Po 48 godzinach prokurator zwolnił panią Katarzynę, Tomaszowi M. postawił zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała dziecka. Ojciec trafił na trzy miesiące do aresztu. - Podejrzany nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa. Opisując przebieg zdarzeń tłumaczy cała sytuację nieszczęśliwym wypadkiem. Ale dysponujemy materiałem dowodowym, który podważa tę wersję. Stąd teza prokuratury, że w wyniku działania tego człowieka doszło do tej tragedii – mówi Romuald Basiński z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Bez wątpienia zawinili dorośli a konsekwencje ponoszą dzieci. Ania, starsza córka, opuściła już szpital i została umieszczona w ośrodku dla małych dzieci prowadzonym przez siostry zakonne. Krzyś cały czas walczy o życie. Prokurator złożył wniosek do sądu rodzinnego o odebranie praw rodzicielskich obojgu rodzicom. Śledczy nie wykluczają postawienia zarzutów również Katarzynie M. O przyszłości Ani,ale miejmy nadzieję, że i Krzysia zdecyduje sąd.