- Mało jest gabinetów, które chcą leczyć dzieci upośledzone. Nie mamy praktycznie wyboru – mówi Magdalena Jacków, która ma syna z głębokim upośledzeniem umysłowym. Choroba utrudnia codzienną higienę jamy ustnej, a to sprawia, że 15-letni Maciej ma poważne problemy z zębami. Przez wiele lat leczono go w specjalistycznym szpitalu ale każda wizyta trwała nawet kilkanaście godzin. - Kiedy dowiedzieliśmy się o prywatnym gabinecie stomatologicznym, gdzie wykonuje się zabiegi w znieczuleniu ogólnym, wydawało nam się, że to będzie dla syna lepsze – kontynuuje pani Magda. – Zdecydowaliśmy się na leczenie właśnie tam. Przychodnia, z której korzysta pani Magdalena to jedno z trzech miejsc w Poznaniu, w którym wykonuje się zabiegi stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. - Najczęściej trafiają do mnie pacjenci z porażeniem mózgowym – mówi Andrzej Bednarek, lekarz stomatolog. – Na drugim miejscu są to okołoporodowe urazy różnego typu. Czasami są „pokręceni”, jak korkociąg. Pani Magda opowiada, że w czasie pierwszej wizyty pan Bednarek wyleczył kilkanaście ubytków w czasie dwudziestu minut. Lekarz tłumaczy, że przy wielu ubytkach „leczy się je taśmowo”. Mówi, że to kwestia minuty. Matka Macieja zaufała stomatologowi. Po paru tygodniach okazało się jednak, że wciąż występowały stany zapalne. Chłopiec z silnym bólem trafił do szpitala. Tu wykonano mu zabieg na zębach, które wcześniej leczył u doktora Bednarka. Rodzice Macieja, podejrzewając oszustwo ze strony lekarza, zażądali z Narodowego Funduszu Zdrowia dokumentacji medycznej zabiegów wykonanych w przychodni. Z dokumentacją udaliśmy się do lekarki, która zajmowała się Maciejem w szpitalu. - Wykazane w dokumentach zabiegi były częściowo wykonane przez pana doktora, natomiast częś zębów nie była w ogóle leczona, aczkolwiek została w dokumentach wykazana – mówi Jolanta Cerkaska-Konieczna, chirurg stomatolog ze szpitala im. Krysiewicza w Poznaniu. Pani Magdalena nie jest jedyną osobą, która czułą się oszukana przez lekarza. Do przychodni, w której przyjmował trafiła też pani Aneta ze swoją niepełnosprawną siostrą. - Pan doktor w zasadzie tylko ją uśpił. Trudno powiedzieć, co się z nią przez pół godziny działo. Dyktował ilość ubytków asystentce i zdziwiło mnie to, że było ich aż tak dużo – opowiada Aneta Kościańska. – Nie wszystkie zęby zostały wyleczone. Inny stomatolog powiedział, że nie wykonano żadnych zabiegów. Obie panie, podejrzewając oszustwo, powiadomiły Narodowy Fundusz Zdrowia. Działalnością przychodni zajęła się także poznańska policja. - Dotarliśmy już do kilku rodzin, które potwierdziły podobne zdarzenia i wszczęliśmy śledztwo – mówi podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. – Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną pacjentów. Jest ich około trzech tysięcy zarejestrowanych w tym gabinecie. Z usług poznańskiej przychodni korzystają nie tylko dzieci, ale i niepełnosprawni pensjonariusze z Domów Pomocy Społecznej. Policja podejrzewa, że także w ich przypadku mogło dochodzić do wyłudzania pieniędzy. Przeprowadzona przez NFZ kontrola wykazała w gabinecie wiele nieprawidłowości. W raportach do Funduszu wykazywano między innymi zabiegi, których faktycznie nie było. Jednak najpoważniejsze uchybienia dotyczyły bezpieczeństwa pacjentów. - Uchybienia w podstawowym wyposażeniu, brak aparatu do znieczulenia, sprzętu do protezowania dróg oddechowych, systemu monitorowania podstawowych czynności życiowych – wymienia dr Krzysztof Kusza, konsultant krajowy w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. – To stanowisko znieczulenia nie spełnia wymogów Ministerstwa Zdrowia. Mimo tych karygodnych uchybień, zagrażających życiu pacjentów, NFZ przez prawie dwa lata płacił lekarzowi za zabiegi w znieczuleniu ogólnym. Tylko w ubiegłym roku ponad 240 tysięcy złotych. Choć dyrekcja Funduszu od prawie dwóch miesięcy znała opinię konsultanta krajowego, wciąż finansowała leczenie w tej przychodni. - Należy zacząć od tego, że tych znieczuleń nie wykonywano najczęściej. Leczono dzieci bez znieczulenia ogólnego – mówi Irena Błońska, dyrektorka wielkopolskiego oddziału NFZ. – W czasie kontroli dowiedzieliśmy się o tym, że gabinet nie spełnia wymogów. Teraz jednostka ta nie ma prawa wykonywać zabiegów w znieczuleniu ogólnym. Wypowiedziano umowę z NFZ. Postanowiliśmy sprawdzić, czy lekarz wciąż przeprowadza zabiegi ze znieczuleniem. Mimo zakazu NFZ lekarz właśnie operował. Nie chciał powiedzieć, dlaczego świadczy usługi, których nie ma prawa wykonywać narażając tym samym zdrowie pacjentów. Zaufanie do lekarza to podstawa. Skandalem i okrucieństwem jest oszukiwanie pacjentów, którzy sami nie mogą walczyć o należne im prawa - osób niepełnosprawnych. NFZ, który rozwiązał umowę z gabinetem w trybie natychmiastowym, będzie się teraz domagać zwrotu pieniędzy zapłaconych za niewykonane świadczenia. Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.---strona---