Niebezpieczeństwo w górach

TVN UWAGA! 3623056
TVN UWAGA! 135461
Ola Dzik przebojem wdarła się do polskiego himalaizmu zimowego. Niezwykle ambitna, pracowita, wytrzymała fizycznie, z ogromną pogodą ducha. Jej droga w góry wysokie nie była jednak taka oczywista. Zaczynała od narciarstwa, rajdów przygodowych i zawodów biegowych. Wciąż lubi rywalizację, ale liczą się dla niej przede wszystkim ludzie, z którymi się wspina. Była jedną z pierwszych osób, które po ataku terrorystycznym pod Nanga Parbat w Himalajach przekazywała informacje o tych dramatycznych wydarzeniach. Wtedy usłyszała o niej cała Polska.

Ola Dzik swoją przygodę z górami zaczynała od skialpinizmu. Ma na swoim koncie wiele nagród i osiągnieć; jest pierwsza kobietą, która podczas zawodów Elbrus Race wbiegła na jego szczyt. W Himalajach zdobyła Gasherbrum II. Jest też pierwszą Polką, która zaliczyła pięć siedmiotysięczników leżących na terenie byłego ZSRR i zdobyła tytuł Śnieżnej Pantery. Z najtrudniejszym szczytem -Pikiem Pabiedy mierzyła się dwa razy. Za pierwszym razem nie udało jej się zdobyć tej góry. - Nie wiedziałam, że istnieje coś jak Śnieżna Pantera. Po prostu chodziłam po Alpach, zaczęło mi się to podobać. Lepiej się czułam zdecydowanie w wysokościowym chodzeniu. Poczułam, że to jest to, co chcę robić. Poczułam, że się w tym dobrze czuję – opowiada Ola Dzik. Rodzina Oli każdą wolną chwilę spędza w domu w Beskidach. Uwielbiają tam szczególnie zimę, całe dnie jeżdżą wtedy na nartach. Ojciec Oli Wojciech Dzik jest profesorem matematyki i zapalonym narciarzem. Jest znany w środowisku himalaistów. W przeszłości wspinał się w Tatrach, Alpach i Himalajach. Był na wyprawach między innymi z Jerzym Kukuczką. - Zawsze jestem podejrzewany, że pasja Oli to moja wina. No to przyznaję się, to moja wina – śmieje się Wojciech Dzik, ojciec Oli. - Jak moje dzieci były małe miały taką góreczkę, na której zjeżdżały na sankach. I ta góreczka się nazywała Everestem. I tak sobie uświadomiłam, że właściwie nie wiem jak to się stało, że ta aura gór w ich życiu była – dodaje Lidia Zuber- Dzik, matka Oli. W czerwcu tego roku Ola trafiła pod Nangę Parbat. Była kierownikiem jednej z międzynarodowych wypraw. To wtedy usłyszała o niej cała Polska. 22 czerwca obóz himalaistów na dole zaatakowali terroryści. Zabili 11 osób. - Rano baza wyglądała normalnie. Relacja jaką znamy, to jest relacja Pakistańczyka. Było to koło godziny 10:00. On się obudził, usłyszał jakieś krzyki, zobaczyła jakiś ludzi. Ktoś z pistoletem wyciągnął go z namiotu. Zobaczył, że inne osoby też są wyciągane i wiązane. Część osób walczyła, część osób liczyła, że zostanie im darowane życie. Wiemy, że Talibowie kazali ludziom przynieść kosztowności, grożąc, że ich rozstrzelają. Oczywiście i tak ich rozstrzelali. Mi i większości wspinaczy to, że próbowaliśmy zdobyć w tym czasie tę górę, to można powiedzieć, że ona uratowała nam życie - wspomina Ola. Ola nie zamierza odpuścić, chce by jej trzecia próba zdobycia szczytu Nanga Parbat wreszcie zakończyła się sukcesem. By zdobyć - jak mówi tę szczególną dla niej górę - chce szybko wrócić w Himalaje...

podziel się:

Pozostałe wiadomości