„Nie mam już domu"

TVN UWAGA! 3913627
TVN UWAGA! 177959
- Nie wiem, gdzie pójdę. Na ulicę? – mówi reporterce UWAGI! Elżbieta Bek-Simlet, jedna z najbardziej znanych milicjantek w Polsce, która kierowała ruchem na stołecznych drogach i wystąpiła w kultowym filmie „Nie lubię poniedziałku”. Po eksmisji z mieszkania, kobieta trafiła do schroniska dla bezdomnych.

- Zupełnie się tu nie odnajduję – kręci głową przeszło siedemdziesięcioletnia Bek-Simlet. Dotąd żyła w mieszkaniu służbowym, przydzielonym przez MSW.

- Myślałam, że będę tam do końca życia – mówi. Eksmisja odbyła się na polecenie policji. Przeprowadzali ją pracownicy Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Starszą kobietę zostawili na klatce schodowej. Pani Elżbieta z mieszkania nie zabrała żadnych rzeczy. – W szufladzie został nawet portfel a w nim dowód, legitymacja. Zostało osiem pierścionków i pieniążki – mówi spokojnie kobieta. Jest bardzo zagubiona. Z reporterką UWAGI! rozmawia w świetlicy. Potem chce ją zaprosić do swojego pokoju, ale nie potrafi do niego trafić. Zagląda do kilku pomieszczeń. W końcu odnajduje swoje łóżko. Czego by teraz chciała? - Domu już nie mam, więc nie mam co marzyć, że chciałabym do domu wrócić. Na pewno ktoś tam mieszka… Może tu zostanę, chyba stąd mnie nie wyrzucą? Chociaż też nie wiadomo… Nie wiem, gdzie pójdę. Na ulicę?

Ożywia się, kiedy pytamy o przeszłość. – Oczywiście, że mogłabym teraz pokierować ruchem! Tego się nie zapomina – uśmiecha się. W latach ’60-tych była najbardziej znaną milicjantką. Jej zdjęcia pojawiały się w prasie, występowała w programach telewizyjnych i w filmach. - Do pracy w milicji trafiłam zupełnie przypadkowo. Przeczytałam w gazecie, że stołeczna komenda przyjmuje do pracy – opowiada. Pani Elżbieta, która pracowała wówczas, jako szwaczka, od razu wsiadła w autobus i pojechała na komendę. – Przyjęto mnie i tak się zaczęło. W Iwicznej przeszłam roczne szkolenie. Potem od razu wysłali mnie na skrzyżowanie i miła niespodzianka: kierowcy mnie polubili. Zaaprobowali tę gliniarę. Kwiatków a kwiatków nosiłam do domu. I to ile! Dziewczyno! – nie kryje dumy.

Starsi Warszawiacy doskonale ją pamiętają. – To była policjantka! Tu na rondzie, przy Świętokrzyskiej stała. Dużo o niej się wtedy mówiło – mówią dwaj mężczyźni, kiedy pokazujemy im zdjęcie pani Elżbiety z młodości. - Pamiętam ją z filmu „Nie lubię poniedziałków” – przypomina sobie inny Warszawiak. Kolejny mężczyzna: - Jak by nie było to był zasłużony pracownik i tak trochę nie bardzo ją potraktowali.

Bek-Simlet od wielu lat nie płaciła czynszu. Dług sięgnął 30 tysięcy. Stąd eksmisja. Według pani Elżbiety problemem nie był wcale brak pieniędzy. - Ja miałam trudność z dojściem na pocztę. Do sklepu chodziłam tylko tuż przy bloku, trzymają się ściany – opowiada. Również sąsiedzi twierdzą, że w ostatnich latach kobieta nie radziła sobie z samodzielnym funkcjonowaniem. Opowiadają, że praktycznie nie wychodziła z mieszkania, trudno jej było nawet wyrzucić śmieci, pożyczała jedzenie. – Brzydko zrobili wyrzucając ją na klatkę schodową – mówią sąsiedzi. - To nie jest sytuacja, z której ktoś mógłby być dumny. Zabrakło wiedzy, że mamy do czynienia z osobą, która sama nie jest w stanie funkcjonować – komentuje rzecznik stołecznej policji, Mariusz Mrozek. W tym samym tonie wypowiadają się urzędnicy. – O tym, że ta pani potrzebuje pomocy zostaliśmy powiadomieni dopiero, kiedy została eksmitowana – mówi rzecznik dzielnicy Mokotów, Jacek Dzierżanowski.

Wojewoda Mazowiecki nie jest zadowolony z pracy swoich urzędników. – Panią, w początkowym etapie procedury eksmisyjnej, odwiedziła dzielnicowa i nie stwierdziła, że jest coś nie w porządku. Wydaje mi się, że to nie policjant a wykwalifikowany pracownik pomocy społecznej powinien sprawdzać sprawę – mówi Jacek Kozłowski.

Elżbieta Bek-Simlet nie będzie mieszkała w schronisku dla bezdomnych. Trafi do domu pomocy społecznej. – Pani będzie tam miała opiekę i możliwość leczenia się. Myślę, że to będzie dla niej najlepsze rozwiązanie – mówi wojewoda.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości