Czesławę Wereszczyńską, nauczycielkę Szkoły Podstawowej nr 5 w Łukowie, po prawie trzydziestu latach uczenia w szkole przesunięto do pracy w przedszkolu. Nie podporządkowała się decyzji dyrekcji, w sądzie wywalczyła powrót na stanowisko nauczyciela. Od tego czasu, jak mówi, stała się obiektem agresywnie manifestowanej niechęci ze strony koleżanek z grona pedagogicznego. - Nie pozwalano nikomu się ze mną kontaktować, te panie [nauczycielki] mówiły innym nauczycielkom, że nie mają ze mną rozmawiać – mówi Czesława Wereszczyńska. – Ten, kto ze mną rozmawiał, był odsuwany od grupy. Na posiedzeniu rady pedagogicznej wszyscy siedzieli ściśnięci przy dwóch stołach, a ja przy wielkim, długim stole, sama. Czułam, że coś jest na mnie szykowane. Czesława Wereszczyńska nagrała na dyktafon nauczycielki, które, jak twierdzi, mściły się za to, że doniosła do prokuratury na jedną z nich. Gdy Czesławę Wereszczyńską przeniesiono do pracy w przedszkolu, owa nauczycielka awansowała. Zdaniem Czesławy Wereszczyńskiej niesłusznie. Poniżanie i obelgi ze strony koleżanek miały być zemstą za jej interwencję. - Te panie mają mężów na stanowiskach – mówi Czesława Wereszczyńska. – Kto ma męża na stanowisku, jest bardziej chroniony i faworyzowany przez dyrekcję. Dyrektor SP nr 5 nie miał czasu, by spotkać się z reporterem UWAGI!, nie chcieli z nim także rozmawiać nauczyciele, w tym także nagrane nauczycielki. Wicedyrektorka szkoły odczytała tylko oświadczenie, że dyrekcja nie czuje się uprawniona do wypowiadania się w imieniu grona nauczycieli. Na pytanie, dlaczego, nie odpowiedziała. Sygnały o narastającym konflikcie w łukowskiej podstawówce zlekceważył urząd miasta. Zalecono jedynie zwołanie w szkole rady pedagogicznej. O tym, czy Czesława Wereszczyńska jest szykanowana, zdecydowało głosowanie jawne. Wynik głosowania – nauczycielka nie jest szykanowana. O sytuacji w łukowskiej szkole nie chcą rozmawiać także rodzice uczniów. Mówią, że z obawy o swoje dzieci. - Do tej szkoły chodzi dwójka moich dzieci, nie chciałabym im zaszkodzić i być zmuszona przenosić je do innej szkoły – mówi matka dwójki uczniów. – Boję się rozmawiać, bo w tej szkole są kliki. Nagrania rozmów nauczycielek reporter UWAGI! przedstawił innym nauczycielom i urzędnikom, m.in. rzeczniczce dyscyplinarnej Kuratorium Oświaty w Lublinie Annie Koper i prezesce Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lublinie Celinie Stasiak. Obie uznały sytuację za wysoce naganną. - Nie ma co chować głowy w piasek i zamiatać śmieci pod dywan – mówi Celina Stasiak. – My nauczyciele oczekujemy od uczniów, że jeśli zostaną przyłapani na robieniu czegoś złego, to przyznają się i przeproszą… Czesława Wereszczyńska przebywa obecnie w sanatorium w Sopocie, ale jeszcze w tym roku chciałaby wrócić do swoich uczniów. O tym, czy ona i pozostałe nauczycielki będą mogły w ogóle pracować w szkole, zdecyduje komisja dyscyplinarna przy lubelskim urzędzie wojewódzkim. Grozi im nawet zakaz wykonywania zawodu.