Znali się ze szkoły, chodzili do jednej klasy. Wspólne dojazdy, wyjścia z lekcji na papierosa. - Traktowałam go jak zwykłego kolegę - wspomina Wioleta, ale mężczyzna postrzegał ją inaczej - nie tracił nadziei, że zdobędzie kobietę. Do sklepu, w którym była ekspedientką, przychodził każdego dnia. Wyznawał jej miłość, groził, że odbierze sobie życie.
"Zacisnął zęby i przyłożył mi w twarz"
Kiedy Wioleta wyszła za mąż i 22-latek uświadomił sobie, że ze swoim uczuciem nie ma u niej szans, postanowił zamordować koleżankę. - Tamtego dnia przychodził do sklepu trzy razy - wspomina Wioleta. Kiedy w końcu udało mu się zastać ją samą, od razu zaatakował. - Nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął, zacisnął zęby i przyłożył mi w twarz - mówi kobieta. Na nagraniu z monitoringu widać, jak po mocnym uderzeniu kobieta upada na podłogę.
Chwilę przed atakiem Wioleta rozmawiała przez telefon z przyjaciółką. - Usłyszałam krzyk i słowa: "błagam przestań" - wspomina Aleksandra. Wioleta płakała i błagała o litość. - Odpychałam go też rękami i nogami. Nic więcej nie potrafiłam zrobić - rozpacza kobieta.
Atak Rafała Ż. wyglądał jak amok. Z sekundy na sekundę jego agresja tylko się potęgowała. Na nagraniach widać, jak roztrzaskuje kobiecie na głowie butelki. - Jednocześnie cały czas mnie dusił - mówi Wioleta i dodaje: - Wiedziałam, że umieram. To, że żyję to cud.
- Jej krzyku nie da się zapomnieć - płacze Aleksandra.
Udawała martwą
Kobieta przeżyła tylko dzięki temu, że udawała martwą. To dlatego, przekonany, że osiągnął swój cel, Łukasz Ż., spokojnie wyszedł ze sklepu. Koleżankę uratowała Aleksandra, która - zaniepokojonadobiegającymi z telefonu krzykami, wezwała na miejsce męża Wiolety. - Zobaczyć ją na tej podłodze... To jest nie do opisania... Nikomu czegoś takiego nie życzę - mówi mąż kobiety, Damian.
Wioleta trafiła do szpitala z licznymi obrażeniami głowy i ciała. - Najgorsze były ślady duszenia na szyi. Pręga na prędze. Ręce zakrwawione. Jej piękne włosy były całe czerwone z krwi... - płacze Aleksandra. Damian, kiedy upewnił się, że jego żona żyje, ruszył w pościg za napastnikiem. Łukasza Ż. udało mu się złapać. - Powiedział, że i tak ją zabije - mówi ojciec Wiolety, pan Zbigniew.
Miłość zmieniła się w nienawiść
Kiedy zatrzymywała go policja, Rafał Ż. miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. Podczas przesłuchania nie wykazał żadnej skruchy. Śledczym mówił, że zbrodni chciał dokonać z miłości.
- Wiedział, że to uczucie bez wzajemności. W końcu jego miłość przerodziła się w nienawiść. Jego działanie było mocno nacechowane chęcią dokonania zabójstwa - mówi Anna Szymocha-Żak, prokuratura rejonowa w Tarnowskich Górach.
- Nie radzę sobie z tym wszystkim. Boję się sama zostać w domu. Wyjść z domu. Boję się, że moje życie już nigdy nie będzie wyglądało tak, jak wcześniej - rozpacza Wioleta.
Rafał Ż. jest w areszcie. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu dożywocie.