Reporterzy Superwizjzera i Uwagi! od dłuższego czasu zajmują się sprawą mafii paliwowej. To największa afera gospodarcza III Rzeczpospolitej. Na fałszerstwach i nielegalnym handlu paliwem skarb państwa stracił miliardy złotych. Paliwowa mafia dysponowała prywatnymi rafineriami i tankowcami. Kupowała względy polityków i oficerów policji, zastraszała i eliminowała świadków. - Ta sprawa sięga bardzo wysoko – mówi Marek Biernacki, minister spraw wewnętrznych w latach 1999 – 2001. – Sięga do świata wielkiego biznesu i wielkiej polityki. Ten świat boi się wyjaśnienia sprawy do końca. Najważniejsi paliwowi bossowie trafili w ręce wymiaru sprawiedliwości. W Krakowie trwa ich proces. Jednym z głównych celów śledztwa jest odkrycie, gdzie ukryli ogromne pieniądze, pochodzące z przestępczego procederu. Ukradzione państwu miliardy trafiały głównie na zagraniczne konta. Aby mogły kiedyś legalnie wrócić do kraju, trzeba je było wyprać, czyli zalegalizować ich pochodzenie. W tym celu pieniądze z oszustw trafiały na konta firm zarejestrowanych przez przestępców w rajach podatkowych. Stamtąd trafiały na Cypr, na konta kolejnych firm, tym razem jako zapłata za fikcyjne towary, poparte fałszywymi fakturami. Potem już jako legalne lokaty, były wysyłane do szwajcarskich banków. - Chodzi o kwoty sięgające milionów dolarów – mówi Marek Wełna z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. – Jedno z takich kont zostało już zabezpieczone. Reporterzy TVN dotarli do sensacyjnego dokumentu szwajcarskiej prokuratury. Pokazuje on, że rodzina Jana B., jednego z głównych oskarżonych w procesie mafii paliwowej, zgromadziła miliony dolarów na szwajcarskich kontach. Według Szwajcarów Jan B. i jego siostra, przy pomocy firmy Tukan z raju podatkowego, prali pieniądze z handlu paliwami. Jan B. zdecydował się zeznawać. Przebywa na wolności i odpowiada z wolnej stopy. Prowadzi legalne interesy. W szwajcarskim dokumencie zostały wymienione trzy szczecińskie firmy podejrzewane o współudział w praniu brudnych pieniędzy. Dziwnym trafem z każdą z tych spółek związany jest Jan B. Reporterzy TVN spotkali go w biurze jednej z nich. - Prowadzę swoją firmę konsultingową, pośredniczę w zawieraniu kontraktów – powiedział reporterom TVN Jan B. i zaprzeczył, jakoby miał pieniądze na kontach zagranicznych. Jednak Marek Wełna na pytanie, jaki udział w praniu pieniędzy z paliwowych oszustw miał Jan B., odpowiedział krótko: - Nasze ustalenia wskazują, że to węzłowa postać. Przeczytaj także:Mafia paliwowa przed sądemKulisy mafii paliwowejAfera paliwowa: przełomRozmowa z Witoldem Gadowskim i Przemysławem Wojciechowskim, reporterami „Superwizjera”, którzy od miesięcy śledzą największą aferę paliwową w PolsceGrand Press dla dziennikarzy TVN