- Prosiłam o litość, a on mówił „Zabiję cię” – opowiada siedząca na szpitalnym łóżku, kobieta. Wygląda przerażająco: twarz jest potwornie opuchnięta i posiniaczona a na głowie prawie w ogóle nie ma włosów.
– Nie poznałam jej, kiedy weszła do mieszkania. Wyglądała, jakby uciekła z jakiegoś obozu: była pobita, zakrwawiona – mówi pani Janina, matka Beaty.
Kobieta spędziła w kanale ciepłowniczym przeszło dobę. Zaciągnął ją tam i uwięził były konkubent, handlarz złomu Marian P. Mężczyzna wyszedł właśnie z więzienia po kilku latach odsiadki. O tym, co działo się w kanale, pani Beata opowiada nieustannie płacząc.
– To cud, że z tego wyszłam – mówi.
Kanał, w którym była uwięziona, znajduje się tuż obok torów. Niemal co chwilę jeżdżą tamtędy pociągi. W takich warunkach, nie byłoby szans, by ktokolwiek mógł usłyszeć wołanie o pomoc. Kobieta zdołała jednak sama się uwolnić. Kiedy Marian P., po wielu godzinach katowania kobiety, wyszedł po kolejną butelkę wódki – jej udało się wydostać przez otwarty właz. Uciekła do matki, która mieszkała kilka przecznic dalej. Pani Janina od razu wezwała pogotowie, a jej córka trafiła do szpitala. Miała zmasakrowaną twarz.
Mężczyznę, który ją skatował – znanego policji bezdomnego, Mariana P. - znaleziono w tym samym kanale ciepłowniczym, w którym doszło do tragedii.
- Mężczyzna był zaskoczony, że zatrzymuje go policja. Nie wiedział, o jaką sprawę chodzi – relacjonuje rzeczniczka komendy policji w Zabrzu, Agnieszka Żyłka.
Były konkubent pani Beaty do niczego się nie przyznał.
Pani Janina pokazuje reporterce UWAGI! zdjęcie córki z czasów młodości: uśmiechnięta, ładna kobieta o imponujących blond włosach.
– Co to była za dziewczyna! Jak aktorka – wspomina pani Janina.
Jak twierdzi, bezdomność Beaty zaczęła się właśnie w momencie, kiedy jako młoda kobieta związała się z Marianem P.
– Lubiła uciekać z domu, wpadła w takie towarzystwo… I ciężko było z tego wybrnąć. Nie miałam na nią absolutnie żadnego wpływu. Błagania, proszenia nic nie pomagały – mówi pani Janina.
Kobieta opisuje szczegóły życia jej córki i Mariana P. Z opowieści kobiety wyłania się tragiczny obraz związku pełnego przemocy i beznadziei.
– Miała z nim dziecko, które musiała oddać do adopcji. Mówił do niej: „Ty k… ja żadnych bachorów nie chcę”. Bił ją, kiedy była w ciąży – mówi pani Janina.
W ciągu 20 lat wspólnego życia z panią Beatą, Marian P. był jedenaście razy karany za kradzieże, rozboje, jazdę pod wpływem alkoholu i groźby karalne. Kiedy konkubent przebywał w więzieniach pani Beata utrzymywała się z żebrania na ulicy.
Za przetrzymywanie i skatowanie kobiety Marianowi P. grozi trzy lata więzienia. Matka pani Beaty zapewniła reporterkę UWAGI!, że nie pozwoli, by jej córka wróciła na ulicę.