Matka Tomasza Komendy po raz pierwszy po śmierci syna: Z jego śmiercią nigdy się nie pogodzę

Matka Tomasza Komendy
Matka Tomasza Komendy
- Mam nadzieję, że on mnie słyszy i wie, że go strasznie kocham, tęsknię, nie umiem bez niego żyć. Ja się z Tomka śmiercią nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę – mówi matka Tomasza Komendy, który odszedł w lutym tego roku.

- Tomek kupił mi na urodziny koc. Jak jest mi zimno, niedobrze, to przykrywam się nim i mówię: „Tomaszku, zimno mi w nogi”. Nikt nie uwierzy, ale po paru sekundach moje nogi są ciepłe. Śni mi się, jak ma się stać coś złego, wtedy Tomek przychodzi – mówi pani Teresa.

Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu

Tomasz Komenda w marcu 2018 roku, po 18 latach spędzonych w więzieniu, wyszedł na wolność. Wkrótce został uniewinniony. Za dramat, który przeżywał w więziennej celi, otrzymał rekordowe odszkodowanie. Ale blisko 13 milionów złotych szczęścia mu nie dało.

W lutym Tomasz Komenda zmarł.

- Nie wierzę, że on nie żyje. To tak strasznie boli. Do tej pory siedzę w oknie i czekam, że może przyjdzie, może spojrzy do góry i pomacha ręką – mówi pani Teresa.

Wróćmy jednak do dnia, kiedy Tomasz wyszedł na wolność.

- To najszczęśliwszy moment w moim życiu – nie ma wątpliwości pani Teresa.

- Z początku było fantastycznie z chłopakami, razem dyskutowali, razem grali. Potrafili siedzieć nocami i grać. Było naprawdę cudownie. A później wszystko się zepsuło – przyznaje.

- Nie chciałam go kontrolować. Tylko matczyne serce bolało, że na 18 lat go zabrali i że tutaj coś może mu się stać. Tylko o to walczyłam. Może to był błąd. Że nie puściłam go na głęboką wodę – dodaje.

Wizyta Tomasza Komendy w Watykanie

Zaraz po opuszczeniu zakładu karnego Tomasz Komenda brał życie pełnymi garściami. Chciał nadrobić stracone lata, choć to nie było najłatwiejsze, bo świat od dnia jego zatrzymania, zupełnie się zmienił. Tomasz bardzo szybko się jednak uczył. Wydawał się być bardzo szczęśliwy. Razem z naszym dziennikarzem, matką i ojczymem zrealizował swoje marzenie. Chodzi o wizytę na grobie Jana Pawła II. Przez lata zdjęcie papieża wisiało przy jego więziennej pryczy. Na miejscu okazało się też, że mógł osobiście przywitać się z papieżem Franciszkiem.

- W Watykanie naprawdę spełniło się jego marzenie. Byliśmy tam bardzo mile przyjęci. Byliśmy tam najszczęśliwsi. To było cudowne – mówi pani Teresa. I dodaje: – Razem z Tomkiem pojechaliśmy też na wczasy. Razem byliśmy w Krakowie. To były wspaniałe, piękne chwile.

Kolejnym marzeniem Tomasza Komendy było założenie rodziny. Po wyjściu z więzienia miał kilka dziewczyn, ale dopiero z panią Anną postanowił ułożyć sobie życie. Wkrótce dowiedział się, że sam będzie ojcem. Związek nie trwał jednak zbyt długo. Para rozstała się, ale Tomasz utrzymywał kontakty z synem.

Dziś pani Teresa mówi, że na kontakty z wnukiem nie jest gotowa.

- Jeszcze nie ta pora. Kiedyś na pewno tak, ale jeszcze nie. Widziałam go jak miał trzy miesiące. W listopadzie będzie miał cztery lata. Dla mnie jeszcze nie czas, za duży byłby ból – tłumaczy.

Testament Tomasz Komendy

Tomasz Komenda zmarł w lutym tego roku po długiej chorobie.

Zostawił testament. Wiemy, że matka ani dwaj bracia nie zostali w nim ujęci. Pani Teresa chce dowiedzieć się jaka była ostatnia wola jej syna, czy choćby wspomniał jej imię, czy pożegnał się z nią. Dlatego zwróciła się o to do sądu.

„Jako matka, która przez lata walczyła o uniewinnienie syna, o jego dobre imię, a przede wszystkim o jego godność, chciałam zapoznać się z jego ostatnią wolą spisaną w testamencie. Niestety, nie znam jego treści, a bardzo zależałoby mi by móc dowiedzieć się jaka była ostatnia wola mojego syna”, napisała pani Teresa.

- Muszę znać treść testamentu. Nie chodzi o żadne pieniądze, tylko nie wierzę w to, że Tomek nie zwrócił się do mnie, nie zwrócił się do braci czy ojczyma. Mógłby napisać, o co nie miałabym do niego żalu, że nas nienawidzi. Naprawdę byłoby mi lżej. A on, jak był milczący i cichy, tak cichutko umarł – mówi pani Teresa.

Chcesz wiedzieć więcej? Zobacz reportaż Uwagi!

podziel się:

Pozostałe wiadomości